Barometr

Chora gospodarka, zdrowszy stok?

Koniec złego roku tuż za rogiem, a my szukamy pozytywów. W najnowszym „Barometrze” zapytaliśmy dealerów, co dzieje się na ich stoku samochodów. Czy pandemia zmieniła tę część biznesu na plus – i na jak długo?

Polscy dealerzy od dawna borykają się z problemem nadmiernie rozbudowanego stoku. Zalegające auta trudno sprzedać, a generowane przy tym koszty znacznie obciążają budżet firmy. Walka o realizację celów sprzedaży i związanych z nimi bonusów rozpowszechniła zjawisko samorejestracji, windowane dodatkowo przez część importerów. Apele ekspertów i firm dealerskich niewiele tu zmieniały, co innego pandemia, która skutecznie przerzedziła stok w wielu dealerstwach. Dlatego postanowiliśmy zapytać, jak widzą tę sytuację właściciele salonów. Sprawdziliśmy, w jakim stopniu koronawirus wpłynął na zmniejszenie stoku i czy w związku z tym dealerom udało się ograniczyć liczbę samorejestracji, a także to, czy w ramach odrabiania strat presja na realizację celu jest równie duża, jak miało to miejsce przed kryzysem.

Mniej aut, mniej samorejestracji

Przerwanie łańcuchów dostaw, ograniczenie produkcji, obostrzenia na granicach w szczytowej fazie pandemii… Co do jednego dealerzy nie mają wątpliwości – niezależnie od przyczyn ich stok samochodów nowych zmniejszył się w stosunku do czasów „przedcovidowych”.

Tendencja spadkowa jest bardzo wyraźna, tylko co dziewiąty dealer (11,4 proc.) przekonuje, że w tym okresie nie zaobserwował zasadniczych zmian w wielkości swojego parku samochodowego. O ile jednak na pytanie „czy” ankietowani odpowiadali niemal jednomyślnie, to w przypadku konkretnych wartości odpowiedzi otrzymaliśmy bardzo różne. Co czwarty respondent zadeklarował, że jego parking zmniejszył się o nie więcej niż 20 proc. Mniej więcej 30 proc. dealerów wskazało, że spadek waha się na poziomie 20-40 proc, a podobny odsetek osób przytoczył jeszcze wyższą wartość – pomiędzy 40 a 60 proc. Pozostali, około 13 proc., ograniczyli stok aż o ponad 60 procent!

Redukcja stoku przełożyła się na ograniczenie liczby aut rejestrowanych na dealera, chociaż tu zmiany nie są już tak powszechne. Na pytanie „czy w ostatnich miesiącach udało ci się zmniejszyć liczbę samorejestracji” odpowiedzi twierdzącej udzieliło 60,6 proc. dealerów, a spośród nich prawie połowa (45,5 proc.) przyznała, że ten proceder zmniejszył się o mniej niż jedną piątą. Co jednak dość ciekawe, całkiem duży odsetek (31,8 proc.; mowa tu o ankietowanych, którzy zanotowali spadek poziomu samorejestracji) zadeklarował też, że w jego firmie liczba rejestracji na dealera zmniejszyła się aż o ponad 60 proc. O umiarkowanych spadkach, między 20 a 60 proc., wspomina już tylko co piąty respondent. Część ankietowanych optymistycznie przekonuje, że ich marki już odeszły bądź właśnie odchodzą od tego typu praktyk. Ale pojawiają się również głosy przeciwne – dealerów, których do samorejestracji zmusiły nadmiernie wysokie wymagania ze strony importerów w okresie wczesnojesiennym.

Presja rośnie

Pomimo trudnej sytuacji w branży motoryzacyjnej większość dealerów przekonuje, że o „taryfie ulgowej” ze strony centrali nie ma już mowy. Dwie trzecie badanych wskazało, że presja na dobry wynik wolumenowy jest już ze strony importera równie wysoka jak przed pandemią (m.in. z uwagi na chęć odrobienia strat… spowodowanych pandemią). Przeciwne zdanie, że marka „ciśnie” nieco mniej, wyraziło 17 proc. ankietowanych.

Wbrew oczekiwaniom części branży ostatnie miesiące nie miały aż tak istotnego wpływu na wzrost reeksportu. Tylko 14 proc. dealerów przyznało, że wysoki kurs euro i niższa dostępność aut w Europie przyczyniła się do zwiększenia udziału reeksportu w sprzedaży ich salonu. Również z tezą, że większość dealerskich samorejestracji to samochody przeznaczone do dalszej odsprzedaży, zgadzają się tylko nieliczni dealerzy – około 20 proc. ankietowanych.

Chociaż mniejszy stok to dla dealerów zasadniczo dobra wiadomość, niektórzy z nich wskazują zarazem na narastający problem związany z dostępnością nowych aut. Ponad 30 proc. ankietowanych zwraca uwagę, że ograniczony stok już teraz utrudnia im realizację planów sprzedażowych. Kolejne 12 proc. uczestników badania ocenia, że problemy zaczną się za miesiąc, góra dwa – na przełomie grudnia i stycznia. Reszta, czyli prawie 60 proc. dealerów, na razie nie ma powodów do zmartwień – ewentualne „braki” dotyczą najwyżej pojedynczych modeli, na takiej samej zasadzie, jak miało to miejsce przed lockdownem.

Mniejszy stok, mniej samorejestracji – to skutki uboczne pandemii koronawirusa. Skutki, które mogłyby pozostać z nami na dłużej – przynajmniej tyle dobrego można powiedzieć o obecnym kryzysie. Wiele zależy jednak od polityki importerów, a na horyzoncie majaczy kolejny problem – koniec roku i wejście w życie normy emisji spalin Euro 6d. „Krótka ławka” może okazać się niezbędna, jeśli dealerzy nie chcą wejść w 2021 r. ze stosem niesprzedawalnych aut.

Skontaktuj się z autorem
Artur Białek
dziennikarz miesięcznika "Dealer"
REKLAMA
Zobacz również
Barometr
Podatki, SKP, dopłaty – na co liczą dealerzy?
Redakcja
5/12/2023
Barometr
Zadyszka w używanych – prawda czy mit?
Redakcja
13/7/2023
Barometr
Gdzie przerost, gdzie redukcje?
Redakcja
14/4/2023
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.