Gdyby w 2023 r. właściciele salonów samochodowych planowali redukcję zatrudnienia, trudno byłoby mieć im to za złe. Utrzymująca się wysoka inflacja oraz stopy procentowe, zaporowe ceny tak energii, jak i samych aut, wynikający z nich ograniczony popyt, a do tego brak tarczy antykryzysowej, która ułatwiłaby miękkie lądowanie – w teorii w tak trudnej sytuacji branża nie była już od dawna i potencjalne cięcia nikogo by nie zdziwiły. Ale jest też drugi scenariusz: jeśli rynek przejęć i transakcji będzie równie aktywny, jak przed rokiem, to dealerzy raczej będą zatrudniali, aniżeli zwalniali, zwłaszcza że znalezienie odpowiedniego pracownika to nierzadko kwestia wielu miesięcy. Która opcja przeważy? Postanowiliśmy to sprawdzić w Barometrze – dealerów pytaliśmy, w których segmentach firmy zamierzają zatrudniać, a gdzie panuje już przesyt, i jak duże obciążenie dla budżetu stanowią rosnące pensje. Wniosek? Załoga serwisu może spać spokojnie.
TRZĘSIENIA ZIEMI NIE BĘDZIE
Około 60–70 proc. respondentów nie zamierza zresztą dokonywać żadnych znaczących roszad w dotychczasowej strukturze, zadowalając się obecną sytuacją w dealerstwie. Wśród pozostałych przeważają ci, którzy planują zwiększenie załogi – to około jedna czwarta ogółu. Z deklaracji wynika jednak, że zmiany w tym kierunku będą raczej ograniczone i nie przekroczą 10 proc. pierwotnego stanu. Część badanych przyznaje, że poszukiwania nowych pracowników wiążą się z chęcią rozwoju firmy – ekspansją markową i terytorialną. Zwalniać będzie natomiast zdecydowanie mniejszość; o potrzebie redukcji zatrudnienia wspomina jedynie 13,4 proc., ale co ciekawe kilka dealerstw planuje w tej kwestii dość radykalne ruchy, niektóre mówią bowiem o zmniejszeniu liczby etatów nawet o jedną piątą.
Utrzymanie dotychczasowej struktury wcale nie musi okazać się łatwym zadaniem. Chociaż branża cały czas zmaga się z wysokimi cenami energii, to właśnie rosnące wynagrodzenie pracownicze jest postrzegane jako największe wyzwanie kosztowe w najbliższych miesiącach – pod tym zdaniem podpisałoby się już niemal trzy czwarte badanych. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że utrzymywanie zarobków w firmie na satysfakcjonującym poziomie do tej pory wychodziło dealerom całkiem nieźle, bo tylko jeden uczestnik Barometru na pięciu zauważył wzrost zjawiska odchodzenia kadry do innych branż.
W MECHANICE SPOKOJNIE
To gdzie możemy spodziewać się ewentualnych zmian, zarówno na plus, jak i na minus? Jeśli będzie trzeba redukować, to najpewniej padnie na segmenty nieprodukcyjne – biuro obsługi klienta czy administrację (19,6 proc.) lub salon sprzedaży nowych samochodów (15,7 proc.). W pozostałych działach redukcje, jeżeli w ogóle do nich dojdzie, będą minimalne. W serwisie mechanicznym cięcia etatów zapowiada 2 proc. respondentów, w autach używanych 3,9 proc., a w blacharni-lakierni – 5,9 proc. i to pomimo panującego przekonania, że przy obecnych kosztach energii segment ten dużo stracił ze swojej rentowności. Ale też niechęć do zwalniania pracowników blacharni-lakierni łatwo wyjaśnić brakiem odpowiedniej klasy fachowców na rynku. Zdaniem 67,3 proc. badanych lakiernicy i blacharze to obecnie grupa pracowników, którą w krótkim czasie najtrudniej zastąpić. Wcale nie musi się to natomiast przekładać na wyższe pensje, bo z udzielonych odpowiedzi wynika, że pracownicy techniczni zarabiają lepiej od sprzedawców jedynie w 15,4 proc. firm.
Było o redukcjach, więc przyjrzyjmy się teraz, które działy będą rosnąć. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że wystarczyłoby odwrócić rezultaty z poprzedniego punktu. Dealerzy będą więc potrzebowali więcej rąk do pracy w serwisie mechanicznym (43,1 proc.), blacharni-lakierni (31,4 proc.) i samochodach używanych (23,5 proc.). Co czwarta firma będzie ponadto uzupełniała braki w administracji i biurze obsługi klienta. Podobnych tendencji nie widać z kolei w salonie sprzedaży pojazdów nowych, w którym o potrzebach w tym zakresie wspomina jedynie co dziesiąty dealer. W rezultacie „nówki” są jedynym segmentem dealerstwa, który pod względem osobowym, raczej się skurczy w trakcie bieżącego roku.
Czy w kontekście nadchodzącego (przynajmniej w niektórych markach) modelu agencyjnego można powiedzieć, że to przedsmak tego, jak będzie wyglądała branża za kilka lat? W tej kwestii głosy są podzielone – niemal połowa dealerów przewiduje, że w nowym systemie część stanowisk sprzedażowych będzie trzeba zlikwidować, pozostali unikają jednak jednoznacznych deklaracji.
PO STAREMU
Uzupełniając ewentualne braki, warto przyjrzeć się specjalistom z Ukrainy – dealerzy, którzy zdecydowali się zatrudnić pracowników ze Wschodu (około 30 proc. ogółu), byli z tego wyboru zazwyczaj zadowoleni. Współpracę z Ukraińcami pozytywnie oceniało 79,9 proc. respondentów, co może w przyszłości stanowić jakąś odpowiedź na niedobory w ASO. Z drugiej strony, jeśli na branżę nie spadnie kolejne nieszczęście, do rewolucji kadrowej dojść nie powinno. Chociaż na wielu frontach dealerzy muszą gasić pożary, stabilny zespół jest mocnym punktem w większości firm. I oby tak zostało.