Już nie 90, ale 100 proc. sprzedaży marki Renault na terenie Europy do 2030 r. będą stanowiły samochody elektryczne. Nowe plany koncernu ujawnił Luca De Meo podczas czwartkowej konferencji w Paryżu. Zmiana pierwotnego terminu rezygnacji z napędów spalinowych mogłaby sugerować pełny zwrot w stronę elektromobilności, ale producent trzyma w zapasie koło ratunkowe. „Mamy plan B. Dacia zostanie zelektryfikowana w ostatnim możliwym momencie” – tłumaczy prezes Renault, zastrzegając przy tym, że ostateczne decyzje firmy będą uzależnione także od czynników zewnętrznych, takich jak ceny energii czy dostępność stacji ładowania w Europie.
Zmiany zachodzące w Grupie Renault to efekt wieloletniego planu strategicznego zwanego „Renolucją”. Już latem producent informował, że jednym z głównych wyzwań koncernu będzie stworzenie aut elektrycznych tańszych od swoich spalinowych odpowiedników oraz uzyskanie większej rentowności. „W tym celu firma zamierza zwiększyć sprzedaż dla osób prywatnych i ograniczyć różnorodność wersji modelowych” – podaje portal Automotive News. Dodatkowych oszczędności Renault zamierza szukać zaś w dalszej współpracy z Nissanem i Mitsubishi, co miałoby ograniczyć koszty techniczne. Według Luki de Meo to także szansa na wspólną pracę nad nowymi produktami.
Narracja Renault pod wieloma względami przypomina deklaracje innych producentów złożone w ciągu ostatnich miesięcy – zakładające szybką elektryfikację, choć obwarowane zastrzeżeniami dotyczącymi infrastruktury, dostępności oraz cen. Dla unijnych decydentów, przynajmniej w teorii, powinien być to jasny sygnał, w czym tkwi problem.