Nie jest tajemnicą, że Luca de Meo, dyrektor generalny Grupy Renault, już dawno podpatrywał działania Carlosa Tavaresa z konkurencyjnego PSA w zakresie polityki sprzedażowej. De Meo kilkakrotnie podkreślał, że Renault musi zrezygnować z pościgu za wysokim wolumenem na rzecz poprawienia sytuacji finansowej koncernu. Postulaty dyrektora Renault znalazły odzwierciedlenie w nowej strategii producenta, której założenia ogłoszono 14 stycznia. Plan rozwoju firmy na najbliższą dekadę został nazwany „Renolucją”.
„Renolucja” ma się składać się z trzech realizowanych równolegle etapów – Rezurekcji, Renowacji i Rewolucji. W ramach “rezurekcji” Grupa Renault skoncentruje się na poprawie marży oraz osiągnięciu lepszych wyników finansowych. Co to oznacza w praktyce? Do 2023 r. producent chce przekroczyć pułap 3 proc. marży operacyjnej, 3 mld euro skumulowanych wolnych przepływów finansowych oraz ograniczyć część inwestycji (R&D oraz capex) do około 8 proc. przychodu. W ciągu kolejnych dwóch lat marża operacyjna ma wzrosnąć do 5 proc.
Drugim elementem wielkiego planu Renault jest „renowacja”, czyli odnowienie i wzbogacenie firmowej oferty. Aby zwiększyć konkurencyjność, producent będzie dążył do redukcji kosztów oraz dostosowania się do potrzeb klientów. Kiedy ten etap się zakończy (a według planów stanie się to w 2025 r.), Renault wdroży ostatni punkt „Renolucji”, czyli… „rewolucję”, która obejmie elektryczną oraz technologiczną transformację Grupy Renault. Jak oświadczył Luca de Meo, od tego momentu Renault przestanie być firmą motoryzacyjną zajmującą się technologią, a stanie się firmą technologiczną, która w swoim portfolio będzie miała motoryzację. Istotnym elementem „rewolucji” będzie dalszy rozwój elektromobilności i liczne premiery aut elektrycznych. Renault planuje ponadto zredukowanie śladu węglowego do zera przed 2050 r.
Zdjęcia: Renault