Aktualności

Z jak najlepszej strony

Zdjęcia są obecne niemal na każdym kroku działalności automotive. Czy dealerzy dobrze wykorzystują ich siłę?

Strona internetowa, media społecznościowe, ogłoszenia o sprzedaży aut używanych, newslettery, reklamy w internecie, foldery, artykuły – wszystkie te nośniki reklamy i budowania wizerunku dealera wymagają zdjęć. Atrakcyjnych zdjęć. Znaczenie dobrej jakości fotografii w biznesie dealerskim wzrosło niesamowicie, kiedy cześć procesu sprzedażowo-marketingowego przeniosła się do internetu. Jak wiadomo, ludzki mózg znacznie szybciej przetwarza obraz niż tekst, więc to często zdjęcie decyduje o tym, czy w gąszczu internetowych treści klient zainteresuje się właśnie naszą ofertą. Wniosek jest zatem prosty. Należy jak najpełniej korzystać z możliwości, jakie daje fotografia: czy to w zakresie nowych aut i prezentacji samochodów używanych czy całej, szeroko pojętej działalności dealerstwa.

ZADBAĆ O „POLSKIE KADRY”

Wbrew pozorom sfotografowanie samochodu nie należy do najprostszych zadań. Jednak, żeby podnieść jakość zdjęć, wystarczy niekiedy zwrócić uwagę na kilka podstawowych kwestii, jak choćby położenie kół (te powinniśmy ustawiać prosto lub delikatnie skręcić – jeśli chcemy wyeksponować felgę). Warto zadbać również o to, aby na wypolerowanym lakierze czy szybach nie odbijało się otoczenie bądź sam autor zdjęcia. Co zrobić, aby samochód nie zachowywał się jak lustro? – Najlepszym rozwiązaniem w praktyce motoryzacyjnej jest tzw. podwójna polaryzacja. Robimy dwa zdjęcia z użyciem odpowiedniego filtra. Przy pierwszym zdjęciu ustawiamy go tak, aby uniknąć odbić na boku samochodu. Następnie przekręcamy filtr, żeby tym razem „ściągnąć” odbicia z szyby i z maski – i robimy drugie zdjęcie. W postprodukcji łączymy te fotografie, dzięki czemu unikamy widocznych chmur czy prześwietleń – mówi Andrzej Gruszka, założyciel bloga Architekt Kadru, specjalizujący się m.in. w fotografii motoryzacyjnej.

Robiąc zdjęcia w plenerze, nie bez znaczenia jest też to, kiedy fotografujemy auto. – Najlepszą porą jest tzw. złota godzina, czyli moment wschodu lub zachodu słońca, lub błękitna godzina, czyli czas tuż przed wschodem słońca albo zaraz po jego zachodzie. Nie oznacza to jednak, że w południe nie da się zrobić dobrych zdjęć. Jeśli samochód jest biały, to rzeczywiście w środku dnia trudno będzie go sfotografować, bo światło będzie odbijać się od niego bardzo mocno, ale można wówczas zrobić ciekawe zdjęcia kontrastowe, wjechać na przykład w cień budynku. Wszystko jest kwestią pomysłu na sesję – przekonuje fotograf.

fot. Andrzej Gruszka, Architekt Kadru

A pomysłów na pewno dealerom nie brakuje. Nie raz opisywaliśmy na naszych łamach ciekawe zdjęcia dealerów, na przykład inicjatywę firmy Wasilewski i Syn, której motywem przewodnim były białostockie murale, czy akcję firmy Korczyk promującą „elektryzujące miejsca” na Podbeskidziu. Wydaje się jednak, że tylko część dealerów publikuje w swoich kanałach interesujące plenerowe zdjęcia. Obserwuje to także nasz rozmówca. – Nie mogę do końca zrozumieć, dlaczego jeszcze sporo salonów nie robi tego typu zdjęć. Żeby sprzedać samochód, trzeba zbudować w kliencie emocje. Zupełnie inaczej niż samochód sfotografowany w salonie czy na dealerskim placu klient będzie odbierał auto na przykład na tle jeziora, nad które jeździ w weekendy, czy znanego budynku w mieście. Takie przedstawienie produktu jest z pewnością bardziej zachęcające i lepiej wspomaga sprzedaż – obrazuje Andrzej Gruszka. Jak dodaje, wzór powinien iść też „z góry”. – Ciekawie prowadzi swój profil na Instagramie Volvo, które regularnie publikuje zdjęcia z Polski. U innych marek też pojawiają się takie fotografie, ale są przeplatane zdjęciami z Hiszpanii czy Niemiec. Uważam, że w pierwszej kolejności to właśnie importerzy powinni zadbać o zdjęcia zrobione w naszym kraju, którymi mogliby wspomóc też dealerów – mówi prowadzący blog Architekt Kadru.

NIE TYLKO CZTERY KÓŁKA

Zdaniem Andrzeja Gruszki w atrakcyjny sposób warto fotografować nie tylko samochody, ale także salon wraz z infrastrukturą. Można zrobić na przykład imponujące zdjęcia z drona, które pokażą klientom stację z niecodziennej perspektywy, w tym place zapełnione samochodami.

Andrzej Gruszka:

Żeby sprzedać samochód, trzeba zbudować w kliencie emocje. Zdjęcia dają tu spore możliwości.

Dealerowi przydadzą się też z pewnością zdjęcia wykonane w serwisie, bo można pokazać dzięki nim załogę, specjalistyczne wyposażenie ASO oraz zaprezentować oferowane usługi. – Takie zdjęcia można wykorzystać m.in. przy promowaniu akcji wymiany opon. Nasz mechanik i serwis na pewno bardziej przykują uwagę klientów niż stokowe zdjęcie, które często wygląda sztucznie, przez co nie buduje zaufania – zauważa fotograf. Dobrze jest zrobić za jednym razem kilka różnych ujęć, aby zdjęcia się nie powtarzały, gdy będziemy publikować je kilka razy w mediach społecznościowych lub wykorzystywać w reklamach w internecie. Podobnym tropem warto pójść w przypadku serwisu blacharsko-lakierniczego, poczekalni czy akcesoriów, i w ten sposób stworzyć sobie bazę zdjęć, z której można czerpać w zależności od potrzeby. Profesjonalnego fotografa nie trzeba mieć oczywiście „na etacie”. Choć bez wątpienia warto mieć „zaprzyjaźnionego” specjalistę, który z czasem pozna dobrze nasze dealerstwo, i którego nie trzeba będzie za każdym razem „wtajemniczać” w biznes.

fot. Andrzej Gruszka, Architekt Kadru

W dealerskiej codzienności jest jednak wiele „codziennych” sytuacji (np. wydanie auta), w których zdjęcia wykonuje sam dział marketingu, korzystając choćby z aparatu w telefonie (który swoją drogą ma dziś bardzo duże możliwości). Na co tutaj zwrócić uwagę? – Należy sięgnąć do podstaw fotografii – mówi Andrzej Gruszka. A więc skupić się na elementach takich jak choćby kadrowanie. Warto zastosować tu na przykład zasadę trójpodziału, zgodnie z którą kluczowe elementy fotografii umiejscawiamy tam, gdzie przecinają się pionowe i poziome linie podziału kadru. Można też skorzystać z programów czy aplikacji, które za pomocą kilku ruchów sprawią, że zdjęcie będzie atrakcyjne. – Nie chodzi oczywiście o fotomontaże. Niekiedy wystarczy odpowiednio przyciąć zdjęcie, wyostrzyć kolory czy usunąć zbędny element, który „niechcący” pojawił się na drugim planie – tłumaczy nasz rozmówca.

UŻYWANE W KADRZE

W szczególny sposób należy przyjrzeć się fotografowaniu samochodów używanych, które dealerzy coraz chętniej wystawiają na sprzedaż w internecie – czy to na własnych stronach internetowych, czy na zewnętrznych portalach (tu mamy do czynienia nie tyle z fotografią artystyczną, co produktową). – Klienci, którzy chcą kupić dobry samochód używany, najczęściej nie poszukują już auta, jeżdżąc od sprzedawcy do sprzedawcy, ale zaczynają proces zakupowy od przejrzenia oferty w internecie. Fachowo wykonane zdjęcia są zatem integralną częścią każdego dealerskiego ogłoszenia. W żadnym wypadku nie można zaniedbywać tego elementu – mówi Hubert Mroczek z firmy VUMO specjalizującej się w automatyzacji fotografii motoryzacyjnej. Branża jest coraz bardziej świadoma, jaką wartość w biznesie wytwarzają zdjęcia, ale – tak jak to bywa w wielu sferach – są dealerzy, którzy już mocno sprofesjonalizowali ten element, jak i tacy, którzy mają jeszcze nad czym pracować.

W ogłoszeniach z autami używanymi wystawianymi przez dealerów nie brakuje niekiedy „szkolnych” błędów. Przykłady? – Zdjęcia są często słabej jakości, pojazd jest sfotografowany na „rozpraszającym” tle lub w złym świetle, co nie odzwierciedla atrakcyjności samochodu. Brakuje fotografii wszystkich stron pojazdu, przez co klient może podejrzewać, że z którymś elementem jest coś nie tak. Zdarzają się nawet sytuacje, że zamiast zdjęć zamieszczona jest informacja, że te pojawią się wkrótce – wylicza przedstawiciel firmy VUMO. Jak dodaje, w procesie fotografowania samochodu istnieje szereg aspektów, które warto zoptymalizować. – Do wykonywania zdjęć dealer ma najczęściej jedno wybrane miejsce, na przykład przed wejściem do salonu. Zdarza się, że pracownik chce zrobić zdjęcia, ale w tym miejscu stoi na przykład samochód klienta, który pojechał na jazdę testową. W międzyczasie zaczyna padać deszcz albo przychodzi lub dzwoni klient. Gdy wreszcie udaje się postawić samochód, żeby zrobić zdjęcia ze wszystkich stron, trzeba przestawić go kilka razy, aby był na tym samym tle – opisuje Mroczek. Takie „obzdjęciowanie” auta staje się bardzo uciążliwe (tym bardziej, że mowa tu przecież tylko o jednym samochodzie), a na tym praca się nie kończy, bo należy jeszcze pobrać zdjęcia na komputer, czasem je przyciąć, poprawić kadry czy kolory i zamieścić w ofercie. – Przez cały ten czas samochód czeka na wystawienie do sprzedaży, a to sprowadza się do kosztów. W USA każdy dzień pojazdu na placu to strata 35 dolarów. Do tego handlowiec, zamiast zajmować się obsługą klienta i faktyczną sprzedażą, traci czas na pracę nad zdjęciami – zaznacza Mroczek.

POMOCNA SZTUCZNA INTELIGENCJA

Proces fotografowania nie musi jednak tak wyglądać. Są na rynku narzędzia, które go znacząco usprawniają i systematyzują. Dealer może skorzystać na przykład z robota, który jeździ dookoła samochodu i robi zdjęcia, albo z głowicy, którą trzyma się w dłoniach. W pierwszym kroku operator skanuje VIN, może go też wpisać ręcznie, sczytać z szyby, zeskanować QR kod lub kod kreskowy. Następnie wykonuje zdjęcia wokół pojazdu i wkłada głowicę do środka. Tam urządzenie automatycznie wykonuje 25 zdjęć, które łączy w widok 360°, oraz fotografuje detale. – Po kliknięciu w przycisk „synchronizuj” kolejne czynności dzieją się automatycznie – nasze algorytmy m.in. ujednolicają tło, dodają logo dealera, szeregują fotografie w odpowiedniej kolejności. Przy pomocy API i numeru VIN lub rejestracji pojazdu, zdjęcia trafiają w wybrane miejsce w systemie dealera. Cała praca trwa raptem kilka minut – mówi przedstawiciel firmy VUMO, która oferuje tego typu inteligentne rozwiązania na globalnym rynku. Wspomniane urządzenia wynajmuje się w ramach abonamentu, a technologia cały czas jest udoskonalana, aby uzyskać możliwie najwyższą jakość.

Urządzenie firmy VUMO potrafi automatycznie wykonać zdjęcia na przykład wewnątrz
samochodu, a następnie połączyć je w widok 360°

Aby wykonać jak najlepsze zdjęcia, można skorzystać także z softboxa, tj. specjalistycznej lampy, zapewniającej oświetlenie całego pojazdu, i zastosować tzw. bracketing, czyli wykonać kilka zdjęć samochodu z jednej pozycji, ale w różnych poziomach jasności. – Nasze algorytmy łączą je w jedno zdjęcie, wybierając z każdego najlepsze obszary, dzięki czemu nie mamy sytuacji, że góra samochodu jest bardziej doświetlona, a dół ciemny. Przy słabszym oświetleniu robi to naprawdę dużą różnicę – przekonuje Hubert Mroczek.

NIEUNIKNIONA CYFRYZACJA

Popularnym wśród dealerów rozwiązaniem wspierającym proces tworzenia i publikowania zdjęć pojazdów używanych jest aplikacja VirtualCar360 (VC360). Narzędzie umożliwia zrobienie wysokiej jakości zdjęć smartfonem. Szybko i sprawnie można sfotografować samochód zarówno z zewnątrz, jak i w środku (warto pamiętać tu o ujęciach takich jak zdjęcie sprzed kierownicy czy zdjęcie deski rozdzielczej z tylnego siedzenia). Aplikacja automatycznie zmieni tło, na którym znajduje się pojazd, i nada logo dealera. W edytorze można ponadto nakładać na zdjęcia napisy oraz grafiki o promocjach (w ten sposób ważne dla klienta informacje będą widoczne na pierwszy rzut oka). Inteligentne rozwiązania VC360 pozwalają stworzyć także interaktywną galerię zdjęć (podczas prezentacji samochód sam się obraca), na których zaznaczone są tzw. hotspoty, czyli punkty szczególne, jak na przykład najbardziej wartościowe elementy wyposażenia auta. Fotografując pojazdy, warto, aby dealer trzymał się jednego standardu – jeśli tą czynnością zajmuje się kilku pracowników, powinni oni ustawiać zdjęcia w tej samej kolejności, z identycznymi ujęciami, tak aby potencjalny nabywca szybko mógł się odnaleźć w kolejnych ogłoszeniach dealerstwa.

Narzędzie VirtualCar360 umożliwia stworzenie interaktywnej prezentacji pojazdu w
360°. Galerię można wzbogacić o tzw. hotspoty – elementy auta, które chcemy wyróżnić

Andrzej Wrona, prezes firmy VirtualCar360, która stworzyła i cały czas rozwija powyższe rozwiązanie, przekonuje, że zdjęcia są podstawowym punktem styku z klientem, dlatego ich jakość i ilość w olbrzymi sposób przekładają się na sprzedaż. – Zdjęcia wpływają na szybkość decyzji klienta, zwiększają konwersję sprzedaży i kaloryczność leadów. Od zdjęcia głównego bardzo często zależy to, czy klient w ogóle zainteresuje się danym samochodem i kliknie w ofertę. Powiem więcej: to, jakie dealer robi zdjęcia, bezpośrednio koreluje z wynikami jego sprzedaży. Analizujemy ten aspekt od kilku lat – zaznacza nasz rozmówca.

Ekspert zwraca uwagę, że fotografowanie pojazdów to tylko pozornie łatwa czynność, dlatego warto korzystać z rozwiązań, które wiedzę na ten temat mają zaszytą w systemie. – Wspomaganie się nowoczesnymi narzędziami wydaje się nieuniknione. Sprzedaż pojazdów w internecie, czy też pozyskiwanie klientów w sieci, jest czymś zupełnie innym niż sprzedaż na żywo w salonie samochodowym. Aby odnaleźć się w świecie online, trzeba przejść przez transformacje cyfrową. Pomagamy w tym dealerom, wdrażając w ich stacjach proste w użyciu narzędzia, które dają wręcz natychmiastowy efekt – mówi Andrzej Wrona. Nie ma chyba firmy, która nie chciałaby pokazywać siebie, swoich produktów i usług z jak najlepszej strony. Zdjęcia pozwalają zrealizować ten cel – i to dosłownie. Trzeba tylko wiedzieć, jak robić je dobrze.

Skontaktuj się z autorem
Judyta Szóstakowska Linkedin
sekretarz redakcji miesięcznika "Dealer"
REKLAMA
Zobacz również
Aktualności
Volvo mniej ambitne pod kątem elektryfikacji?
Redakcja
26/7/2024
Aktualności
Toyota: japońska marka z rekordem w Europie
Redakcja
25/7/2024
Aktualności
„Elektryk” Twingo poniżej 20 tys. euro. Produkcja ruszy w Słowenii
Redakcja
24/7/2024
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.