Aktualności

Turcja hubem dla chińskiej motoryzacji?

Ankara prowadzi obecnie rozmowy z przynajmniej czterema chińskimi producentami w sprawie budowy zakładów produkcyjnych na terenie kraju. Jeśli przynajmniej część tych negocjacji dojdzie do skutku, firmy wywodzące się z Państwa Środka zyskają wartościowy przyczółek do dalszej ekspansji w Europie.

Wtorkowa decyzja prezydenta Joe Bidena o podniesieniu ceł na samochody elektryczne produkowane w Chinach z 25 do 100 proc. odbiła się w mediach szerokim echem – mało kto spodziewał się bowiem aż tak radykalnego (bo to, że jakieś decyzje zapadną, było już raczej od dawna przesądzone) ruchu ze strony Białego Domu.

Nad scenariuszem przyjętym przez Amerykanów myśli także Unia Europejska, która jesienią rozpoczęła śledztwo w sprawie nieuczciwych dopłat ze strony chińskiego rządu. Choć o opcji radykalnej, czyli zamknięciu, de facto, rynku przed chińską elektromobilnością, mówi się raczej niewiele, głosy napływające z Brukseli mogą sugerować, że do podwyżki taryf celnych, wbrew interesom niemieckich koncernów motoryzacyjnych, najpewniej dojdzie. Szacuje się, że nowe cła mogłyby wynieść od 15 do 30 proc., co zmniejszyłoby atrakcyjność europejskiego rynku w oczach wschodnich producentów, ale raczej nie zatrzymałoby chińskiej ekspansji.

Tym bardziej że przedstawiciele tamtejszej motoryzacji nie tylko są niezwykle zdeterminowani, by osiągnąć sukces w Europie, ale wydaje się, że mają nawet pomysł, jak to zrobić, nawet w obliczu potencjalnych barier ekonomicznych. Jakiś czas temu pisaliśmy o budowie zakładów produkcyjnych BYD na Węgrzech, a także planach innych firm, takich jak Chery, które w kwietniu bieżącego roku podpisało porozumienie joint venture z hiszpańskim EV Motors dotyczące produkcji aut w byłej fabryce Nissana na przedmieściach Barcelony.

Teraz ambicje stania się „hubem” dla chińskiej elektromobilności zaczęła jednak wykazywać Turcja. Fatih Kacir, turecki minister przemysłu i technologii, w rozmowie z magazynem Bloomberg poinformował, że rząd prowadzi obecnie zaawansowane rozmowy dotyczące budowy zakładów produkcyjnych z wymienionymi wcześniej BYD oraz Chery (ledwie kilka dni temu o możliwości konstrukcji drugiej fabryki na Starym Kontynencie wspomniał zresztą Michael Shu, dyrektor zarządzający BYD Europe).

Na tym nie koniec, bo oddzielne negocjacje z Ankarą prowadzą także inne uznane firmy – SAIC (odpowiedzialny choćby za markę MG) oraz Great Wall (m.in. Haval, Ora czy Wey). Możliwość produkcji aut na terenie Turcji oznaczałaby z jednej strony bliskość europejskiego rynku, z drugiej – możliwość uniknięcia wysokiego cła, a do tego niższe niż w Unii koszty produkcji.

Obecność chińskich zakładów w Turcji budzi zainteresowanie z jeszcze jednego powodu – w zeszłym roku udział BEV-ów w łącznej sprzedaży nowych aut sięgnął na tamtejszym rynku 7,5 proc., głównie za sprawą państwowej marki samochodów Togg. Choć jest rzeczą oczywistą, że w przypadku powstania chińskich fabryk, eksport aut będzie kierowany głównie do UE, to można się zastanawiać, jak obecność konkurencyjnych marek ze Wschodu wpłynie na jeden z flagowych projektów prezydenta Erdogana? Przedwczesna klęska, a może elektryczny boom w miejscu, o które nikt by raczej o to nie podejrzewał?

Skontaktuj się z autorem
Redakcja
Linkedin
REKLAMA
Zobacz również
Aktualności
Volvo mniej ambitne pod kątem elektryfikacji?
Redakcja
26/7/2024
Aktualności
Toyota: japońska marka z rekordem w Europie
Redakcja
25/7/2024
Aktualności
„Elektryk” Twingo poniżej 20 tys. euro. Produkcja ruszy w Słowenii
Redakcja
24/7/2024
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.