Toyota liczyła na produkcję niemal 900 tys. nowych pojazdów we wrześniu – jednak plany największego producenta aut na świecie pokrzyżował brak mikroprocesorów. W rezultacie cele na najbliższy miesiąc zostały zredukowane o 40 proc., do 540 tys. samochodów. To pierwszy tak poważny problem w japońskiej sieci – dotychczas Toyota miała przewagę nad innymi producentami, bo koncern w ostatnich latach gromadził zwiększone zapasy niezbędnych części do podtrzymania ciągłości produkcji w razie zagrożenia płynności łańcucha dostaw.
Kolejne nawroty pandemii jeszcze bardziej zdestabilizowały jednak rynek mikroczipów – do tego stopnia, że w konsekwencji ich braki podażowe zmusiły m.in. amerykański oddział Toyoty do zawieszenia produkcji we wszystkich fabrykach w Ameryce Północnej z wyjątkiem jednej.
Toyota o niestabilnym rynku czipów i rosnących cenach surowców alarmowała już z początkiem sierpnia. Tym samym, japońska marka dołączyła do licznego grona koncernów, które borykają się z podobnymi problemami – już w styczniu plany produkcyjne musiał zrewidować Volkswagen, a w czwartek firma przyznała w komunikacie, że prawdopodobne są dalsze cięcia. Jak donosi agencja Reutera, również Stellantis zapowiedział wstrzymanie produkcji w swoim zakładzie w Rennes. Natomiast Ford po raz kolejny planuje zawiesić prace nad kolejnymi egzemplarzami Fiesty składanej w kolońskiej fabryce – od 23 do 28 sierpnia.
Brak powodów do optymizmu potwierdza BBC, przypominając, że w lipcu szef Intela, Pat Gelsinger, twierdził, że najgorszy moment na rynku jeszcze przed nami i mogą upłynąć nawet dwa lata, zanim sytuacja się unormuje.