Wielu zadaje sobie już dziś pytanie o to, kiedy „elektryki” będą kosztowały tyle, co auta spalinowe. Tymczasem Luca de Meo odpowiada pytaniem: „Dlaczego ktokolwiek spodziewa się, że zupełnie nowa, opracowana od podstaw technologia auta elektrycznego będzie kosztowała tyle, co napęd spalinowy, który jest z nami od 123 lat?”. I dodaje: „Jeśli przyszłość stanowią auta o zerowej emisji, to nie unikniemy trudnej prawdy: podróżowanie stanie się droższe i będzie na nie stać mniej ludzi” – zakłada szef Renault. Mimo to, choć producenci nie mają decydującego głosu w kwestii „Fit for 55”, de Meo twierdzi, że sam popiera ideę dbania o planetę.
Jego zdaniem Unii Europejskiej zależy na szybkim wyeliminowaniu z rynku aut spalinowych, ponieważ pozwoliłoby to na utorowanie sobie drogi do bycia światowym liderem „zielonej gospodarki”. „UE przegapiła dwa poprzednie trendy, które ukształtowały nowy rozkład sił w przemyśle. Dziś nie ma europejskiego Google’a, europejskiego Amazona, europejskiego Samsunga. Europa przegapiła tę szansę” – ocenia ekspert.
Wszystko to będzie jednak oznaczało poważne konsekwencje społeczno-gospodarcze. „Mobilność stanie się znacznie droższa. Trzeba być jednak świadomym faktu, że nie oznacza to, że przemysł motoryzacyjny upadnie. Może nastąpić sytuacja dokładnie odwrotna” – przybliża Luca de Meo. Przypomina, że Nokia była absolutnym numerem jeden w czasach, kiedy liczyły się solidne, przystępne cenowo komórki z tradycyjną klawiaturą, ale gdy do gry weszli Apple i reszta ze smartfonami wyposażonymi w dotykowy ekran, to kosztowały one dwa razy więcej od wówczas najdroższych modeli. „A jak wygląda sytuacja teraz, nie trzeba nikomu tłumaczyć” – podsumowuje de Meo.