Trzynasty z rzędu miesięczny wzrost sprzedaży na polskim rynku nowych samochodów stał się faktem, o czym zadecydowały dobre wyniki w segmencie osobówek – 43,6 tys. pojazdów z tej kategorii zarejestrowanych w maju oznacza poprawę ubiegłorocznego wolumenu o 13,2 proc. W sytuacji zgoła odwrotnej znalazły się za to lekkie auta użytkowe, które podsumowały zeszły miesiąc 13,7-proc. spadkiem. Nie najlepsze rezultaty pojazdów dostawczych nie są w stanie jednak zepsuć ogólnego obrazu branży, która od początku roku urosła już o 13,6 proc., co przełożyło się na 252,9 tys. nowych samochodów.
W segmencie aut osobowych niekwestionowanym liderem pozostaje Toyota – 7,9 tys. pojazdów zarejestrowanych w zeszłym miesiącu, oznaczało skok o 43,7 proc. względem maja 2023 r. Powody do zadowolenia ma również Skoda, bardzo mocno ugruntowana na drugim miejscu z niemal dwukrotnie wyższym wolumenem (5,5 tys.; +28,7 proc.) od stojących na czele grupy pościgowej Volkswagena oraz Kii. W walce o podium trudno obecnie wskazać faworyta, bo obie firmy mają za sobą nieco gorszy okres – Volkswagen zanotował 16,8-proc. spadek (do 3 tys. aut), zaś Kia – 15-proc. (do 2,8 tys. szt.).
Czołową piątkę zamyka Hyundai (2,6 tys.; +6 proc.), ale tuż za jego plecami jesteśmy świadkami kolejnej ciekawej rywalizacji – o prymat w segmencie premium. Rok temu na tym etapie roku w komfortowej sytuacji znajdowało się Audi; dziś wydaje się, że w „lepszej formie” znajdują się zarówno BMW (2,3 tys. szt. zarejestrowanych przed miesiącem; +1,1 proc.), jak i Mercedes (2,2 tys.; +44,9 proc.). Majowe TOP10 uzupełniają wreszcie Renault (1,7 tys.; +12,1 proc.) i, co może stanowić pewne zaskoczenie, Mazda, z największym wzrostem w dwudziestce najpopularniejszych brandów (1,6 tys.; +68,9 proc.), do którego zbliżyło się jedynie Suzuki (789 szt.; +59,1 proc.).
Komu nie jest z kolei do śmiechu? Przede wszystkim sprzedawcom Peugeota. Liczba rejestracji francuskiej marki spadła o połowę do zaledwie 434 szt., co ledwie wystarczyło do utrzymania się w TOP20. Porównywalne tąpnięcie, choć 10 „oczek” niżej, zanotowało także Mini – w maju z markowych salonów wyjechało jedynie 137 aut producenta. Choć o żadnym kryzysie nie może być mowy, okres dynamicznych wzrostów mają już chyba za sobą zarówno Cupra (-6,8 proc.; 16. pozycja w tabeli w zestawieniu miesięcznym, ale i całorocznym), jak i Tesla (-5,2 proc.; 22. w maju, 24. od początku roku).
Rewelacją sezonu 2024 jest natomiast bez wątpienia MG, które przed miesiącem dostarczyło już 671 nowych aut, więcej niż Nissan, Citroen, Peugeot, a nawet Opel. Dzięki wynikom osiągniętym w maju brytyjsko-chińska marka wyprzedziła w trakcie pięciu miesięcy bieżącego roku wspomnianą wyżej Teslę i jest na dobrej drodze, by w najbliższym czasie zostawić w tyle także Seata oraz Porsche. A co dalej? Strata do zamykającego TOP20 Citroena jest już znacznie większa (1,9 vs. 3,5 tys. aut), ale patrząc na dynamikę sprzedaży w ostatnim czasie, nawet tak duży dystans nie wydaje się nie do odrobienia. Gdyby w pierwszym pełnym roku działalności MG weszło do grona 20 najpopularniejszych marek, mielibyśmy do czynienia z sytuacją rzadko spotykaną.