Sytuacja gospodarcza w Europie nie sprzyja zakupowi samochodu – podczas gdy jeszcze niedawno klienci zgadzali się na wyższe ceny, tak dziś, wskutek rosnącej inflacji, są mniej otwarci na spory wydatek. W obecnej sytuacji dobrze radzą sobie tylko nieliczni. Prognozy sprzedaży podniosły już Ferrari i Mercedes-Benz. Wszystko z uwagi na utrzymujący się wysoki popyt na modele z najwyższej półki (Mercedes-Benz Group ma zresztą plan, by 75 proc. jego wszystkich inwestycji objął właśnie ten segment).
Są to jednak wyjątki, a większość, która stawia na wysoki wolumen, stoi przed nie lada wyzwaniem. Ratowanie się wysokimi cenami powoli traci rację bytu, bo Europejczycy coraz bardziej odczuwają rosnącą inflację. „Popyt spada” – stwierdził w zeszłym tygodniu dyrektor finansowy Volkswagena Arno Antlitz. Podkreślił jednak, że portfele zamówień są na nadchodzące miesiące pełne, zwracając przy tym uwagę, że „znaki ostrzegawcze” pojawiają się już w Europie i Ameryce Północnej (problem w mniejszym stopniu dotyka regionu Chin). Oliver Zipse, dyrektor generalny BMW, przyznał zaś w środę, że aktualnie spadają nowe zamówienia. Zdaniem szefa BMW tyczy się to zwłaszcza Europy.
Gwałtowny wzrost inflacji nastąpił w ostatnich kilku miesiącach w Europie i Stanach Zjednoczonych. Banki centralne już dziś przestrzegają, że szczyt wzrostu cen może nastąpić za kilka miesięcy, powodując tym samym gwałtowny spadek nastrojów konsumentów i przedsiębiorstw. „Konsumenci są obecnie bardzo ostrożni” – zauważył Philip Nothard, dyrektor ds. analiz na Europę w Cox Automotive. Wygląda więc na to, że prędzej czy później czeka nas powrót do dobrze znanego rabatowania.
redakcja@miesiecznikdealer.pl
