Jan Huitema, sprawozdawca Parlamentu Europejskiego, powiedział, że rozporządzenie zachęca do produkcji samochodów bezemisyjnych i niskoemisyjnych. „W rozporządzeniu określono ambitniejsze rozwiązania na rok 2030 oraz cel bezemisyjności na 2035 r. Jest to nieodzowne, by osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r. Powyższe cele dają przemysłowi motoryzacyjnemu jasność sytuacji, a także stymulują innowacyjność i inwestycje wśród producentów pojazdów” – stwierdził Huitema. Dodał, że ceny aut bezemisyjnych i koszty ich eksploatacji spadną, a rynek wtórny szybko się rozwinie. Przekonywał także, że w ten sposób motoryzacja przyjazna dla środowiska stanie się dostępna dla wszystkich.
Zanim jednak przepisy wejdą w życie, po ostatecznym głosowaniu na posiedzeniu plenarnym PE tekst aktu prawnego będzie musiała zatwierdzić także Rada Europejska i dopiero wówczas będzie on mógł zostać opublikowany w Dzienniku Urzędowym UE. Przeciwniczką unijnego planu jest m.in. polska europosłanka Anna Zalewska, która zabrała zdecydowany głos ws. unijnego zakazu w Parlamencie Europejskim. „To rozporządzenie jest gwałtem na prywatności i własności. To gwałt na konkurencyjności i wolnym rynku. Wreszcie to rozporządzenie, które będzie pogłębiać kryzys energetyczny i wykluczenie komunikacyjne. I – na końcu – to zwyczajny greenwashing [„ekościema” – przyp. red.] […]” – oceniła Zalewska.
Przypomnijmy, że unijny plan zakłada, by od 2035 r. na terenie UE doszło do zmniejszenia emisji CO2 wytwarzanych przez nowe samochody osobowe i dostawcze o 100 proc. względem 2021 r. Co więcej, unijni decydenci oczekują, że już w 2030 r. nastąpi redukcja emisji do poziomu 55 proc. (auta osobowe) oraz 50 proc. (pojazdy dostawcze).