Od kilku miesięcy we Francji trwa debata na temat wprowadzenia nowych obciążeń wobec cięższych samochodów. Rezultatów jeszcze nie poznaliśmy, ale wszystko wskazuje na to, że branża motoryzacyjna nie będzie miała powodów do zadowolenia. 15 października Barbara Compili, francuska minister transformacji ekologicznej poinformowała, że nowe przepisy w sprawie opodatkowania cięższych pojazdów wejdą w życie, jak tylko obie strony dojdą do kompromisu. Szczegóły porozumienia, w tym konkretne terminy, nie są jeszcze znane, ale ustawa ma obejmować samochody, których masa przekracza 1,8 t. z prawdopodobnym wyłączeniem pojazdów elektrycznych oraz hybryd plug-in.
Ze stanowiskiem rządu nie zgadza się Jean-Dominique Senard, prezes Renault, który przekonuje, że podatek jest w obecnej chwili zbędny – „Jeśli chcemy utrzymać stanowiska pracy w sektorze motoryzacyjnym, zacznijmy od redukcji opodatkowania branży. (…) Jako producenci znaleźliśmy się nagle w sytuacji, w której musimy rozwiązywać społeczne problemy, których nie mogliśmy przewidzieć” – powiedział prezes Renault w rozmowie z AFP.
Po przeciwnej stronie stoją organizacje ekologiczne, przede wszystkim pomysłodawca projektu, czyli Obywatelska Konwencja Klimatyczna, która wstępnie zaproponowała, by granicę opłat ustawić już na poziomie 1400 kg. Aktywiści postulowali również, aby kary za przekroczenie limitu wynosiły 10 euro za każdy kilogram powyżej normy przewidzianej na auto.
Finałowe rozmowy w kwestii nowelizacji prawa rozpoczną się już w tym tygodniu. Eksperci spekulują, że rząd rozłoży nowe prawo na „raty”, aby dać branży motoryzacyjnej dodatkowy czas na dostosowanie swojej oferty.
Zdjęcie: Wikimedia Commons, Sam Greenhalgh