Zaczęło się od pilotażowych projektów w Austrii, Szwecji i RPA, gdzie niemiecki koncern testował skuteczność modelu agencyjnego, jego odbiór na rynku, a także wiążące się z nim zalety i wady. Ten etap jest już chyba na dobre za nami, bo w 2023 r. firma wprowadziła nowy system dystrybucji na jednym z najważniejszych europejskich rynków – w Zjednoczonym Królestwie, a trwają już przygotowania, by sprzedaż agencyjną wprowadzić także w Niemczech.
Miesiąc po wdrożeniu nowego modelu w UK tamtejsza centrala Mercedesa przekazała w komunikacie, że jest bardzo zadowolona z reakcji klientów, a dealerzy mieliby ponoć liczyć na 5-proc. marżę wzmocnioną dodatkową prowizją. Według doniesień branżowego czasopisma „Car Dealer Magazine” sytuacja nie jest jednak tak jednoznaczna, jak chciałby tego producent. Prasa pisze o 20-proc. spadku sprzedaży w styczniu i malejącym udziale marki (z 5,5 proc. na początku 2022 r. do 3,8 proc. w 2023 r.). Również z rozmów z dealerami wynika, że ci podchodzą do modelu agencyjnego z dużym dystansem. Część z nich podkreśla, że nowy system nie jest korzystny ani dla sprzedawców, ani dla kupujących, inni liczą na to, że Mercedes wycofa się z pomysłu.
A przecież w podobnym tonie wypowiadali się również przedstawiciele branży z Austrii. Z kolei w Australii aż 38 z 55 dealerów weszło z Mercedesem na drogę sądową, domagając się rekompensaty rzędu 650 mln dol. w związku ze stratami, które ponieśli po wprowadzeniu nowego systemu dystrybucji w 2022 r.
Wątpliwości względem modelu agencyjnego mają również autoryzowani sprzedawcy innych marek – chociażby Stellantisa. Wielu z nich nie kryło ulgi po tym, jak francuski koncern zapowiedział odroczenie wdrożenia agencyjności dla marek premium o pół roku – do początku 2024 r. Dość powiedzieć, że perspektywa transformacji z dealera w agenta nie wywołuje w branży nadmiernego entuzjazmu.