Dzięki hojnym programom dopłat francuski rynek motoryzacyjny w niezłym stylu przeszedł okres wakacyjny – w czerwcu i lipcu jako jeden z nielicznych zanotował wzrost względem poprzedniego roku – kolejno o 1,2 proc. i 3,9 proc. W sierpniu wygasła jednak pierwsza „fala” dopłat, branża ponownie wyhamowała, a sprzedaż spadła o prawie 20 proc.
Teraz rząd w Paryżu zamierza wykonać kolejny krok, czyli… zredukować dopłaty do samochodów niskoemisyjnych. Proces będzie stopniowy, w bieżącym roku dofinansowanie wyniesie 7 tys. euro, za rok – 6 tys. euro, a w 2022 r. – już tylko 5 tys. euro. Oddzielna dopłata dla gospodarstw domowych o niskich dochodach, które planowałyby „przesiadkę” do zeroemisyjnego auta, będzie ograniczona do 3 tys. euro.
„Wsparliśmy branżę motoryzacyjną, jednocześnie przyspieszając redukcję emisji CO2” – oświadczył Bruno La Maire, francuski minister finansów. Ale po przysłowiowej „marchewce” przyszedł czas na „kij”, bo rząd proponuje również obniżenie limitu emisji dwutlenku węgla dla… kupujących samochody. Zgodnie z propozycją budżetową limit zostałby zaostrzony do 131 g/km w 2021 r. i 122 g/km w 2022 r. (obecnie wynosi on 138 g/km). Same kary także miałyby wzrosnąć – obecna górna granica, czyli 20 tys. euro dla najbardziej emisyjnych pojazdów, zostałaby podniesiona do 40 tys. euro w 2021 r. i 50 tys. w 2022 r. (w przypadku modelu, który spalałby średnio 153 g/km oznaczałoby to wzrost opłat z 400 euro do 1 tys. euro rocznie).
Zdjęcie: ESA, Yann Caradec
redakcja@miesiecznikdealer.pl
