Nawet 500-procentowy wzrost sprzedaży nowych aut względem marca 2020 r. zanotowały niektóre unijne gospodarki. Wynik imponujący, z którego jednak niewiele wynika, bo dane z okresu wiosennego lockdownu nie pozwalają na uzyskanie miarodajnych wniosków co do obecnego stanu branży motoryzacyjnej. O tym, że sytuacja w Europie nadal pozostaje bardzo trudna, świadczy porównanie bieżących danych z wynikami sprzed dwóch lat – zestawienie, które jasno pokazuje, że „realnego” odbicia jak nie było, tak nie ma.
Zaczynamy od Włoch, które w marcu poradziły sobie „najlepiej”, notując niespotykany, nawet na tle innych państw Unii, wzrost wolumenu rzędu 497 proc. Rezultat nieprzypadkowy, bo to właśnie we Włoszech wirus pojawił się najwcześniej, a załamanie sprzedaży sięgnęło 85 proc. w marcu 2020 r. W ubiegłym miesiącu z włoskich salonów wyjechało 169,7 tys. aut, co oznacza jednak 13-procentowy spadek w porównaniu do marca 2019 r.
We Francji rejestracja nowych aut urosła o 192 proc., tj. do 182,8 tys. sztuk. Rezultat względem 2019 r. wskazuje jednak straty wolumenu na poziomie około 20 proc. Podobny wynik francuski rynek uzyskał w lutym 2021 r., w zestawieniu z rokiem poprzednim, co oznacza, że marzec nie odwrócił negatywnego trendu. Na poprawę sytuacji w najbliższym okresie także się nie zanosi, bo Francja przed tygodniem wdrożyła kolejne restrykcje, które ograniczają mobilność społeczną obywateli.
Trzycyfrowym wzrostem sprzedaży może pochwalić się również Hiszpania – to dokładnie 128 proc. i 85,9 tys. zarejestrowanych aut. Hiszpańskim dealerom daleko jednak do optymizmu, bo branża samochodowa na Półwyspie Iberyjskim nadal tkwi w głębokim kryzysie, a rzeczywiste wyniki sprzedaży są zgoła odmienne – mamy około 30-procentowy spadek w porównaniu z marcem 2019 r.
Podobnie prezentuje się sytuacja w Wielkiej Brytanii. Marcowe rejestracje notują spadek o 37 proc. w porównaniu z liczbami sprzed pandemii (dla porównania, brytyjskie stowarzyszenie branżowe, SMMT, wykorzystało średnią za marzec z lat 2010-2019). Zwraca ponadto uwagę niewielki, względem zeszłego roku, wzrost – tylko 11,5 proc., co wynika jednak w dużej mierze z pierwotnej strategii walki z koronawirusem na wyspach brytyjskich, czyli brakiem rygorystycznych obostrzeń w pierwszych tygodniach pandemii.
O tym, jak poradziły sobie największe unijne gospodarki w lutym, można przeczytać [tutaj].
Zdjęcie: Pixabay