Ceny prądu i gazu ziemnego rosną w całej Europie, podobnie jak zapotrzebowanie na energię pochodzącą z obu źródeł. Polski Instytut Ekonomiczny prognozuje, że kwota, którą w 2022 r. za pobór energii elektrycznej zapłacą każdego miesiąca gospodarstwa domowe, wzrośnie o 10-15 proc., a za gaz kwartalnie trzeba będzie zapłacić o 6-7 proc. więcej. Dużo wyższe liczby zobaczą na fakturach odbiorcy taryfy „C”, czyli m.in. dealerzy samochodowi. Jak szacuje Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl, powinni oni spodziewać się nawet o 30-40 proc. wyższych łącznych rachunków za energię elektryczną i co najmniej 20-proc. wzrostów opłat za pobór gazu ziemnego.
Dlaczego eksperci spodziewają się tak drastycznych podwyżek w opłatach za media i o ile w związku z tym zwiększą się koszty utrzymania salonów dealerskich? Wreszcie – jak można je optymalizować?
Coraz droższy prąd i gaz
Polscy sprzedawcy prądu zaopatrują się na Towarowej Giełdzie Energii. W październiku średnia cena prądu w rocznych kontraktach wyniosła tam 442,77 zł/MWh, czyli niemal dwa razy więcej niż w tym samym miesiącu
2020 r. Wpływa na to kilka czynników, wśród których największe znaczenie przypisuje się rosnącym kosztom uprawnień do emisji dwutlenku węgla w związku z polityką klimatyczną UE. Dla porównania, w styczniu 2017 r. cena uprawnień wynosiła 6 euro za tonę CO2, w listopadzie 2020 r. było to
25 euro, zaś pod koniec września 2021 r. aż 63 euro za tonę. W górę poszły też ceny węgla i gazu ziemnego, czyli surowców do produkcji energii elektrycznej. Na sytuację wpłynęła również w dużym stopniu pandemia – wskutek zamknięć światowych gospodarek spadło zapotrzebowanie na energię, zmniejszyło się wydobycie węgla i gazu, a ich ceny były niższe. Później, w związku z odbiciem gospodarczym i szybko rosnącym popytem, ceny wyraźnie wzrosły.
Nowe stawki opłat za energię elektryczną dla gospodarstw domowych na 2022 r. mają zostać opublikowane przez Urząd Regulacji Energetyki w okolicach 17 grudnia br. Przedsiębiorcy rozliczają się na innych zasadach, więc część z nich zna już taryfikator na najbliższe miesiące. To, ile ostatecznie zapłacą firmy, jest kumulacją kilku stałych i zmiennych składników, takich jak energia czynna (wartość faktycznie zużytego prądu zgodnie z taryfą dystrybutora i sprzedawcy), opłaty dystrybucyjne – przesyłowa i sieciowa, opłata abonamentowa czy wprowadzona w 2021 r. opłata mocowa (z uzyskanych w ten sposób środków mają być finansowane m.in. budowy nowych elektrowni i modernizacja istniejących; w przypadku punktów dealerskich opłata mocowa jest doliczana do ceny prądu za każdą kWh: w 2021 r. wynosiła 0,0762 zł, w 2022 r. wyniesie 0,1026 zł).
Wyższe opłaty za gaz bezpośrednio spowodowane są wzrostem cen surowca na Towarowej Giełdzie Energii, której klientem jest PGNiG. Na to z kolei mają wpływ: ożywienie gospodarcze, braki w europejskich magazynach, ale także duży popyt na azjatyckich rynkach i zachowawcza polityka handlowa Gazpromu. Na rachunek składają się cena 1 kWh oraz opłata taryfowa, abonament, opłaty sieciowe itp. Tak jak w przypadku poboru energii elektrycznej, rachunki finalne są efektem kumulacji wzrostów cen surowców i opłat stałych. Jak podkreśla Bartłomiej Derski, choć na rachunkach za prąd najbardziej wzrosną koszty jednej kilowatogodziny, wyższe będą również dodatkowe opłaty za sprzedaż i dystrybucję energii. – W gazie też podrożało przede wszystkim paliwo – dodaje ekspert.
Ile na rachunku dealera?
Dla dealerów istotne jest, jak wzrost cen energii elektrycznej i gazu może odbić się na całościowych kosztach prowadzenia ich biznesu. Jak wiadomo, salon i serwis zawsze zużywały dużo energii (klimatyzacja, oświetlenie itd.), a teraz dochodzą do tego koszty, które w coraz większym stopniu generować będzie infrastruktura dla aut elektrycznych. Ze sporymi wydatkami wiąże się też eksploatacja blacharni-lakierni, bo najpopularniejszym „paliwem” kabin lakierniczych jest dziś gaz.
W styczniu 2017 r. cena
uprawnień emisji
CO2 w UE wynosiła
6 euro za tonę,
w listopadzie 2020 r.
było to 25 euro, zaś pod
koniec września 2021 r.
aż 63 euro za tonę”.
– W jednym z naszych salonów importer oczekuje, że zainstalujemy aż 11 ładowarek. Ich łączna moc wynosiłaby 117 kW, czyli tyle, ile potrafi zużyć całe dealerstwo. Nasz salon eksponuje dziś 27 aut, w serwisie działa 19 podnośników. Do tej pory energia na poziomie 100 kW wystarczała na zaspokojenie potrzeb obiektu – oświetlenia, warsztatu, klimatyzacji. Wraz z zainstalowaniem ładowarek dla „elektryków”, mamy do czynienia de facto z podwojeniem tej mocy – zwraca uwagę Karol Gawin, wiceprezes zarządu ds. obsługi posprzedażnej i administracji Grupy Zdunek, autoryzowanego dealera z Trójmiasta. A dealerzy skarżą się też często na przypadki, w których zakład energetyczny nie jest w stanie w krótkim czasie zrealizować ich wniosków o zwiększenie mocy na potrzeby ładowarek, tłumacząc to przede wszystkim brakiem wystarczająco rozbudowanej lokalnej sieci energetycznej.
Szacunkową wysokość wydatków, jakie za energię elektryczną i gaz będą w przyszłym roku odprowadzali przedsiębiorcy, można wyliczyć na podstawie zużycia mediów w przykładowym dealerstwie. Na tapet bierzemy obiekt BMW Grupy Zdunek w Gdyni. Jak podaje Karol Gawin, dla salonu i serwisu mechanicznego o całkowitej powierzchni użytkowej budynku 3525 m², która pomieści 17 samochodów BMW i MINI oraz 10 podnośników serwisowych, zużycie prądu w całym 2021 r. (w tym orientacyjne koszty za grudzień) wyniesie około 200 000 kWh, co daje kwotę 130 tys. zł netto. Miesięcznie to zatem prawie 11 tys. zł. Zaś roczne zużycie gazu w tym okresie to około 190 000 kWh (18 000 m3), co przekłada się na kwotę 36 tys. zł netto (miesięcznie – równo 3 tys. zł). Jeśli uśredniony rachunek za prąd miałby być o 40 proc. wyższy, to firma – oczywiście zakładając zużycie energii na zbliżonym poziomie – zapłaci miesięcznie w gdyńskim obiekcie prawie 4,5 tys. zł więcej (a rocznie więcej o niemal 53 tys. zł). Przy prognozowanej około 20-procentowej podwyżce rachunków za gaz miesięczny koszt oddziału dealerstwa urósłby o 600 zł, zaś roczny o ponad 7 tys.
Tymczasem Grupa PGD spodziewa się, że u nich opłaty będą jeszcze wyższe (także z uwagi na wyższe zapotrzebowanie). – Wzrost kosztów mediów na rok 2022 wyliczyliśmy na poziomie 60 proc. w przypadku energii elektrycznej i 130 proc. w przypadku gazu. W związku ze skalą naszej działalności przekłada się to na kwotę siedmiocyfrową – wylicza członek zarządu Grupy PGD Bartosz Rajm.
Rządowa pomoc? Nie dla firm
Skutki podwyżek cen prądu w 2022 r. mają do pewnego stopnia łagodzić programy, nad którymi obecnie pracuje czy które ogłasza rząd. Jednym z rozwiązań jest tarcza antyinflacyjna. Zniesiona ma zostać akcyza na energię elektryczną, a VAT ma być zredukowany z 23 do 5 proc. (na trzy miesiące, poczynając od stycznia 2022). Inne propozycje, na których skorzystałyby jednak tylko gospodarstwa domowe (zwłaszcza te uboższe), to rekompensaty za prąd czy wprowadzenie bonu energetycznego.
Jeśli łączny rachunek za prąd
miałby być w 2022 r. o
40 proc. wyższy, to Grupa
Zdunek w swoim gdyńskim
obiekcie zapłaci za energię
nawet 53 tys. zł więcej”.
Na jakie ulgi mogłaby liczyć branża? Jak zauważa Bartłomiej Derski, pakiet osłonowy w niewielkim stopniu wpłynie na redukcję kosztów, bo zmniejszenie akcyzy na energię elektryczną to spadek z 5 zł za MWh do 0. – Jeżeli salon dealerski zużywa kilkanaście megawatogodzin rocznie, czy może 20-30 MWh w przypadku większych obiektów, to mamy: 20-30 razy 5 zł, a więc 100-150 zł w skali roku. Obniżenie VAT-u dla odbiorców biznesowych też nie da istotnej różnicy w opłatach – mówi Derski.
Da się zaoszczędzić?
Szukając sposobów na optymalizację kosztów zużycia prądu, coraz większe grono dealerów decyduje się na instalację paneli fotowoltaicznych. – W przyszłym roku jeszcze bardziej wzrośnie zainteresowanie biznesu fotowoltaiką, również ze względu na kwestie wizerunkowe, bo jest to rozwiązanie uznawane za bardziej ekologiczne – zauważa ekspert z portalu wysokienapiecie.pl.
Inwestycję realizują w swoich obiektach m.in. Grupa Zdunek i Grupa PGD. – Mamy panele o mocy 50 kW zamontowane na salonie BMW w Gdyni i podpisaliśmy już umowę na montaż kolejnych siedmiu instalacji o tej samej mocy do marca przyszłego roku – podkreśla Karol Gawin. Jak szacuje, każda z instalacji fotowoltaicznych powinna wyprodukować w 2022 r. około 38 tys. kWh, co stanowi około 20 proc. całego zapotrzebowania na energię elektryczną. – Inwestycja powinna się zwrócić po około 6-7 latach przy cenach z 2021, ale po podwyżce czas ten skróci się do około 4-5 lat – szacuje Gawin.
Podobne podejście widać u wicelidera polskiego rynku sprzedaży nowych pojazdów. – Kilka lat temu dwa nasze obiekty wyposażyliśmy w instalacje fotowoltaiczne, a podwyżki cen energii przyspieszyły dalsze inwestycje. Przed końcem tego roku uruchomimy fotowoltaikę w jednym z zakładów blacharsko-lakierniczych, a zaraz na początku 2022 r. w kolejnym z salonów. Następne projekty też mamy już zabudżetowane – przyznaje Tomasz Osak, dyrektor ds. rozwoju i inwestycji Grupy PGD.
Każda z firm wymieniła też w swoich budynkach oświetlenie na ledowe. Na obiektach zarządzanych przez Grupę Zdunek zainstalowano podliczniki mierzące zużycie energii w poszczególnych działach (salon, serwis, „place”). Natomiast krakowski kompleks czterech salonów PGD został wyposażony w inteligentny system zarządzania budynkiem − building management system (BMS), który reguluje oświetlenie i optymalizuje zużycie energii elektrycznej i grzewczej. – Warto też, by przedsiębiorcy zwrócili uwagę, czy nie płacą za dużo na przykład za wprowadzanie do sieci tzw. mocy biernej. Przy oświetleniu ledowym może to mieć znaczenie – radzi Bartłomiej Derski.
Zdarza się, że importerzy partycypują w kosztach inwestycji energooszczędnościowych, takich jak wymiana instalacji elektrycznej czy montaż paneli fotowoltaicznych, choć akurat nasi rozmówcy nie mogli dotąd liczyć na ten rodzaj wsparcia. Ale nawet bez dodatkowego finansowania warto zdecydować się na bardziej ekonomiczne rozwiązania jak najszybciej. Obecnie to chyba jedyny sposób na szukanie oszczędności, bo nic nie wskazuje na to, aby energia miała w nadchodzących latach stanieć.