Sąd administracyjny w Szlezwiku przychylił się do zarzutów stawianych branżowej organizacji KBA odpowiedzialnej za wydawanie odpowiednich homologacji dopuszczających pojazdy do ruchu. Zdaniem Deutsche Umwelthilfe (DUH) wiele aut, które znalazło się na drogach, nie spełnia krajowych wymogów i nigdy nie powinno trafić na ulicę. DUH zarzuca KBA przymykanie oka na praktyki producentów i zezwalanie na używanie „słabszych urządzeń”, które nie odzwierciedlały rzeczywistych danych dotyczących emisji.
Volkswagen (bo na tym etapie chodzi o dopuszczone do użytku modele Golf) broni się przed zarzutami, przekonując, że wykorzystywane oprogramowanie było niezbędne, by redukować ryzyko uszkodzenia silnika przy niższych temperaturach i rezygnacja z niego byłaby nieodpowiedzialnym zachowaniem. Producent podkreślił ponadto, że przed podjęciem następnych kroków, zaczeka na pełne wyjaśnienie ze strony sądu.
A co dalej? Strony będą miały szansę odwołać się do sądu wyższej instancji, chociaż wśród branżowych komentatorów nie brakuje opinii, że będzie to jedynie „gra na czas”. Jeśli decyzja zostanie podtrzymana, może to oznaczać, że wszystkie auta, których dotyczy sprawa, utracą homologację. W takiej sytuacji mówi się o dwóch możliwych scenariuszach: wycofaniu pojazdów z ruchu bądź ich przeprogramowaniu, tak by spełniały niezbędne wymogi. Pierwsza z opcji musiałaby się oczywiście wiązać z odpowiednimi rekompensatami wobec klientów.
Na razie „na cenzurowanym” znalazł się Volkswagen Golf, ale Deutsche Umwelthilfe zapowiada, że to dopiero początek batalii. Organizacja planuje wytoczyć KBA kolejne procesy dotyczące innych modeli Volkswagena, ale także pojazdów BMW i Mercedesa. Przedstawiciele DUH szacują, że liczba samochodów, których dotyczy problem, dochodzi nawet do 10 mln.