Według badań przeprowadzonych na zlecenie Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA) aż 29 proc. Polaków w przyszłości chce wymienić auto z silnikiem benzynowym lub wysokoprężnym na pojazd elektryczny. Temat samochodów elektrycznych nabiera rozpędu. Unia zapowiada 30 milionów „elektryków” w 2030 r. i informuje o budowie miliona ładowarek na terenie Europy, a kolejne kraje ogłaszają daty zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. UE zapowiada również, że będą rosły opłaty i kary za zwiększone emisje CO2. Dealerzy muszą więc albo poważnie zaangażować się w sprzedaż samochodów elektrycznych, albo przemyśleć to, co mogą nieść ze sobą kolejne zmiany w Europie prowadzące do „zielonego porządku” – starać się dostosować do nich biznes.
W Stanach Zjednoczonych General Motors zaproponował dealerom po 200 tys. dol. na przystosowanie salonów do sprzedaży elektrycznych Cadillaców. Jeżeli jednak się nie zgodzą, ma nastąpić odkupienie całego salonu i zakończenie współpracy z danym dealerem. Co ciekawe, aż 20 proc. dealerów z USA deklaruje, że wybrałaby drugie to rozwiązanie. Najczęstszym powodem podawanym była wątpliwość, czy klienci będą wystarczająco zainteresowani kupnem pojazdów zasilanych akumulatorami.
Jak podaje autonews.com, dealerzy wolą sprzedawać samochody z silnikami spalinowymi, ponieważ sprzedaje się je łatwiej i można na nich lepiej zarobić. Z tego względu handlowcy nie chcieliby całkowitej elektryfikacji swoich stoków i ofert. Pytanie, czego chcą producenci.
Dane: autonews, spidersweb