Do 31 października 2022 r. amerykańscy dealerzy Forda musieli podjąć decyzję dotyczącą dalszej sprzedaży „elektryków”. Według koncepcji producenta sprzedawcy mieli trafić do jednej z trzech kategorii, a o przynależności do wybranej miałaby zadecydować gotowość do przeprowadzenia szeregu inwestycji.
Elektrosceptycy, niechętni wobec dostosowywania stacji do wymogów producenta, mieli utracić po 2023 r. możliwość sprzedaży pojazdów zeroemisyjnych. Ci, którzy decydowali się na rozwój segmentu elektrycznego, otrzymywali jedną z dwóch kategorii uzależnionych od skali przeprowadzonych działań. Certyfikacja miała być ważna od 1 stycznia 2024 r. do końca 2026 r., a po jej zakończeniu dealerzy otrzymaliby możliwość, by ponownie zdecydować o tym, którą drogę obiorą.
Zdaniem niektórych członków sieci uniemożliwienie sprzedaży „elektryków” firmom, które nie mogą sobie obecnie pozwolić na inwestycję, jest jednak nielegalne. Dealerzy krytykują również część założeń programu, takich jak brak możliwości negocjacji ceny oraz konieczność oferowania zdalnej dostawy i odbioru. W przekazanej petycji sprzedawcy zwrócili uwagę, że Ford „stara się zmusić dealerów do wydawania ogromnych sum w celu kontynuacji sprzedaży aut, do której już są uprawnieni”. Efektami programu mają być w ich opinii zmniejszenie liczby dealerów w stanie i utrudniony dostęp dla mieszkańców do rynku pojazdów niskoemisyjnych.
Mimo ciągle stosunkowo ograniczonej sprzedaży aut elektrycznych w USA i wątpliwości wśród przedstawicieli branży co do zasadności projektu, chęć uczestnictwa w inicjatywie (i tym samym dalszej sprzedaży „elektryków”) wyraziło 1 891 dealerów – około dwie trzecie spośród liczącej 3 tys. firm markowej sieci w Stanach Zjednoczonych. Większość z nich – nieco ponad 1,6 tys. dealerstw, zgłosiło akces do najwyższego „koszyka”. Ford wyraził zadowolenie z liczby chętnych i zapowiedział, że druga tura zapisów będzie dotyczyła okresu 2027-2029 r., a dealerzy, którzy obecnie postanowili się wstrzymać z uczestnictwem, będą mogli zmienić swoją decyzję.