Stadler utrzymywał dotychczas, że jest niewinny, choć według wstępnej oceny sądu w Monachium najpóźniej w lipcu 2016 r. powinien był zauważyć manipulacje przy silnikach Diesla. Ugoda oznaczać będzie dla Stadlera, zamiast pobytu w więzieniu, karę od 1,5 do 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz zapłatę 1,1 mln euro, które zostaną przeznaczone na cele społeczne. Warunek porozumienia stanowią jednak przyznanie się do winy i złożenie wyczerpującego zeznania.
Wolfgang Hatz, były szef działu rozwoju silników Audi, oraz ich konstruktor Giovanni Pamio przyznali się do oszustwa już na wcześniejszym posiedzeniu. Hatza czeka prawdopodobnie wyrok w zawieszeniu i kara w wysokości 400 tys. euro, zaś Pamio będzie musiał zapłacić 50 tys. euro. Welt podaje, że postępowanie przeciwko innemu inżynierowi, który występował w roli kluczowego świadka, zostało umorzone.
Przypomnijmy: w 2015 r. amerykańska rządowa Agencja Ochrony Środowiska (EPA) poinformowała, że w latach 2009-2015 Volkswagen sprzedał w USA prawie pół miliona samochodów Audi i Volkswagena z silnikami Diesla 2.0 TDI, w których zamontowano oprogramowanie do fałszowania testów emisji spalin i zaniżania zawartości szkodliwych toksyn w spalinach. Koncern przyznał później, że sprzedał na świecie ponad 11 mln tak przygotowanych modeli marek Audi, Seat, Skoda i Volkswagen.