Nie ulega wątpliwości, że od wielu miesięcy, co najmniej od czasu uruchomienia programu „Mój elektryk” w drugiej połowie 2021 r., widać na rynku wzmożone zainteresowanie leasingiem na auta elektryczne. Doskonale pokazują to również liczby wypracowywane przez Santander Consumer Multirent, bo porównując I kwartał roku 2023 z I kwartałem 2022, wartość umów finansujących samochody z napędem na prąd zwiększyła się w naszej organizacji o ponad 100 proc. I nie jest to bynajmniej jednorazowy „wyskok”, ale stały trend, który nie tyle nie wyhamowuje, co przyspiesza. Dość powiedzieć, że jesteśmy instytucją captive dla Mazdy, Suzuki i Mitsubishi, ale też pierwszym wyborem dla Tesli, która w okresie styczeń– marzec br. zarejestrowała w Polsce już ponad tysiąc nowych aut. Jeśli więc w najbliższym czasie nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego, pod koniec 2023 r. będziemy rozmawiali nie o setkach, a tysiącach kontraktów dotyczących pojazdów zeroemisyjnych.
Ostatnie ruchy Tesli, zwłaszcza obniżenie cen, dzięki któremu Tesla 3 czy Tesla Y kwalifikują się do „Mojego elektryka”, sprawiły, że możemy mieć do czynienia z pierwszymi samochodami na prąd, które zagoszczą na stałe w TOP20 najchętniej wybieranych przez Polaków modeli. Rządowy program dopłat stanowi zresztą ewidentnie koło zamachowe popularyzacji tego segmentu rynku, tym bardziej że z perspektywy nabywcy pojazdu procedura uzyskania dotacji wygląda bardzo prosto – lwią część formalności bierze tu na siebie leasingodawca. To bardzo ważne także dla dealera, bo dzięki temu z jego perspektywy sprzedaż leasingu z dotacją nie różni się w zasadzie od sprzedaży standardowego finansowania. U nas, gdy klient zaakceptuje propozycję finansowania, po prostu wypełniamy wniosek o dopłatę razem z nim. Następnie podpisany wniosek trafia do BOŚ-u, który przekazuje go Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, zaś po otrzymaniu pozytywnej decyzji dopełniamy z klientem formalności związanych z zawarciem umowy o dotację i leasing. Kwota dotacji (w przypadku aut osobowych kategorii M1 i deklarowanym średniorocznym przebiegu powyżej 15 tys. km mowa o 27 tys. zł) jest traktowana jako część opłaty wstępnej, więc nabywca nie musi wtedy angażować tylu środków w ramach wkładu własnego. O znaczeniu programu niech świadczy fakt, że obecnie nawet 80 proc. leasingów dotyczących Tesli otrzymuje dofinansowanie z „Mojego elektryka”.
Ale za dalszymi wzrostami w segmencie aut elektrycznych przemawia jeszcze jeden czynnik. Mianowicie – oficjalna już decyzja Rady UE o praktycznym zakazie rejestracji nowych pojazdów spalinowych od 2035 r. (z małym wyjątkiem dotyczącym aut zasilanych tzw. e-paliwem). To musi pociągać za sobą wykładniczy wręcz wzrost rejestracji samochodów na prąd w kolejnych latach. Czy niespełna 13 lat, które zostały do 2035 r., to dużo? I dużo, i mało, natomiast moim zdaniem „korekty” w temacie zerowej emisji CO2 już nie będzie. Zbyt wiele zrobiono w motoryzacji w zakresie inwestycji w nową technologię, aby mogło się to jeszcze realnie odwrócić. Oczywiście dziś głównym problemem jest kwestia infrastruktury do ładowania „elektryków” (bo sprawa samych cen „BEV-ów”, biorąc pod uwagę rządowe dopłaty, jak i tańszą eksploatację pojazdu, schodzi chyba na nieco dalszy plan). Tu jednak w ciągu nadchodzącej dekady może się jeszcze naprawdę sporo zmienić – zarówno pod względem liczby stacji do ładowania, jak i zasięgu czy wydajności baterii samochodowych.
W obszarze elektromobilności jest wciąż z pewnością, szczególnie w Polsce, wiele do zrobienia. Dlatego za „Moim elektrykiem” (którego też można udoskonalać: w zakresie kwot dopłat, górnej wartości samochodu objętego wsparciem, czasu oczekiwania na decyzję) powinny iść dalsze kroki, przede wszystkim dotyczące szerokich ulg podatkowych. W każdym razie chętnych do zakupu aut na prąd jest – i będzie – bez wątpienia coraz więcej. Już teraz pytają nas o „elektryki”, zarówno małe oraz średnie firmy, jak i duże przedsiębiorstwa, a także klienci indywidualni. Dlatego zdecydowanie wspieramy finansowanie tego fragmentu rynku: w zakresie długości umów czy marży leasingodawcy finansowanie aut elektrycznych nie różni się niczym od „tradycyjnego” (oczywiście poza różnicą na plus, czyli dotacją państwa). Uważam, że elektromobilności nie powinni się bać także dealerzy, bo z czasem będzie to dla nich segment strategiczny. Pociąg już ruszył, nie pozostaje nic innego, jak zajechać nim możliwie najdalej.