Testy

DS7 – warto chociaż przetestować

DS to marka, której wciąż wielu Polaków – niebędących fanami motoryzacji – za dobrze nie zna. Że francuska, że Peugeot, że Citroen – coś niektórym świta. To główny powód, dlaczego przez cały 2018 r. DS7 znalazł 115 nabywców, a cała marka – równo 200. DS7 dostarcza jednak sporo powodów, by dać mu szansę chociaż na […]

DS to marka, której wciąż wielu Polaków – niebędących fanami motoryzacji – za dobrze nie zna. Że francuska, że Peugeot, że Citroen – coś niektórym świta. To główny powód, dlaczego przez cały 2018 r. DS7 znalazł 115 nabywców, a cała marka – równo 200. DS7 dostarcza jednak sporo powodów, by dać mu szansę chociaż na jazdę próbną. Do takiej przejażdżki bez zobowiązań pewnie trudno wyobrazić sobie lepszą wersję, niż tę, którą testowaliśmy – z topowym wyposażeniem Grand Chic i jednostką benzynową 1.6 PureTech o mocy 225 KM. To silnik jak najbardziej wystarczający dla DS7, bo auto z zewnątrz sprawia wrażenie nieco większego niż jest w rzeczywistości. A w dodatku pozostaje dość lekkie, co powoduje, że 100 km/h – przy dobrych wiatrach – zobaczymy już po około 8 sekundach od startu. Ale DS7 to nie auto do rajdów. Najgorszą opcją jest włączenie trybu Sport. Co prawda automatyczna skrzynia biegów zaczyna wtedy działać szybciej, lepsza jest też reakcja na gaz, ale uruchamiają się też wówczas… efekty dźwiękowe imitujące basowe brzmienie silnika. Jeśli DS ma być marką premium, to po prostu nie powinna w ten sposób udawać. Do komfortowej jazdy DS7 nadaje się jednak jak mało które auto. To głównie efekt świetnego zawieszenia oraz wygodnych foteli. Olbrzymi komfort kierowcy dają też reflektory DS Active Led Vision z ruchomymi soczewkami (to już trudniej opisać, lepiej sprawdzić na żywo). Bez zarzutu działa tryb nocny z kamerą na podczerwień, dzięki której auto rozpoznaje przechodniów lub zwierzęta. Może moglibyśmy życzyć sobie nieco więcej miejsca, ale jak na te gabaryty – niespełna 4,6 m długości i 1,9 m szerokości – jest naprawdę nieźle, a dla czterech osób – optymalnie. Jak to w niektórych „francuzach”, mamy za to kilka elementów, które jedni nazwą oryginalnymi, inni – wydumanymi. Przyciski do sterowania szyb umieszczone w konsoli środkowej, elektrycznie wysuwany analogowy zegarek górujący nad kokpitem – to główne z nich, które utrwaliły się nam w pamięci. Choć to oczywiście detale, do których można się przyzwyczaić i które raczej nie przesądzą o tym, czy DS-a kupić, czy jednak wybrać model bardziej okrzepły na rynku.

Świeżość DS7 – czy możliwość wyróżnienia się na drodze, jaką oferuje – jest jedną z zalet auta, na której warto opierać przekaz marketingowy. Na dość ustabilizowanym rynku motoryzacyjnym to też argument, o którym wielu konkurentów może tylko pomarzyć. Co istotne, w ślad za pierwszym efektem „wow”, także po bliższym poznaniu DS daje rzeczowe argumenty, by na niego postawić: nowoczesną technologię, niezłe wykonanie czy wspomniany komfort. Ważne tylko, by niczego nie udawał. Wtedy wyższe wolumeny są tylko kwestią czasu. I oczywiście wzmożonej pracy zespołów sprzedażowych marki.

Skontaktuj się z autorem
Redakcja
Linkedin
REKLAMA
Zobacz również
Aktualności
Skoda Scala – udany kompakt
Redakcja
9/2/2021
Aktualności
Dacia Sandero Stepway – sprawdza się!
Redakcja
2/2/2021
Aktualności
Hyundai Kona Hybrid – tańszy od diesla
Redakcja
25/1/2021
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.