Komentarz

Odwrócony faktoring: płynność bez ryzyka

Usługa faktoringu nabiera na polskim rynku – i nie mam tu na myśli wyłącznie branży motoryzacyjnej – coraz większego znaczenia: w ciągu ostatniej dekady wartość skupionych faktur wzrosła kilkakrotnie, osiągając
w 2019 r. poziom ponad 15 mld zł. Klasyczny faktoring to rodzaj działalności finansowej, w której podmiot finansujący (faktor) dokonuje od przedsiębiorcy (wystawcy faktury, faktoranta) skupu nieprzeterminowanych wierzytelności. A przekładając to na realia działalności dealerskiej: importer sprzedaje samochód dealerowi, wystawia mu fakturę, natomiast podmiot finansujący „przejmuje” tę wierzytelność od importera, spłaca ją, a dopiero w dalszej kolejności egzekwuje należną kwotę od dealera.

Przy faktoringu odwrotnym ryzyko zawsze bierze na siebie podmiot finansujący. To, czy dealer zapłaci za pojazd, nie jest już problemem wystawcy faktury.

Odmienną formą jest faktoring odwrócony bądź odwrotny. W tym przypadku podmiot finansujący „umawia się” bezpośrednio z dealerem. Dealer, podpisując z nami umowę na finansowanie, sygnalizuje, że ma do rozliczenia konkretne faktury od importera i zleca nam ich opłacenie przed terminem zapadalności, zaś spłata tych wierzytelności następuje w nowym, bardziej odległym dla dealera terminie. Przy faktoringu odwrotnym
oferowanym przez Santander Consumer Multirent termin spłaty wynosi do roku od daty dostarczenia faktury (każda faktura to osobna transza z konkretną datą płatności). I to właśnie podstawowa korzyść dla dealera – nie musi płacić za samochód zakupiony na stok w ciągu miesiąca, dwóch czy trzech, ale nawet po roku od zakupu (faktoringiem odwrotnym „obejmujemy” pojazdy nowe i demo). Dzięki temu firma poprawia swoją płynność i uwalnia środki zarezerwowane na spłatę zobowiązań, co zawsze miało w tej branży duże znaczenie, a w dobie pandemii ta waga jeszcze wzrosła.

Co nie mniej ważne, przy faktoringu odwrotnym ryzyko zawsze bierze na siebie podmiot finansujący (w klasycznym faktoringu jest to tylko jedna z opcji). Mówiąc prościej – to, czy dealer zapłaci za pojazd, nie jest już
problemem wystawcy faktury, czyli w naszym przypadku importera. Dealer jest więc ze swoją marką „na czysto”. Łatwo zauważyć, że faktoring odwrócony (inaczej niż klasyczny) jest w swej konstrukcji bardzo zbliżony do kredytu: umowa zostaje podpisana bezpośrednio między „kupującym” a instytucją finansową (i to „kupujący” występuje o przyznanie konkretnej linii kredytowej), zaś środki otrzymuje bezpośrednio sprzedawca towaru czy usługi.

Dodatkowa korzyść przy faktoringu odwróconym ma charakter sprawozdawczo-księgowy. Faktor bierze na siebie nie tylko samą płatność do importera. Zapewniamy też dealerom dostęp do systemu informatycznego, gdzie widzą oni na bieżąco status płatności konkretnych faktur, wielkość swojego limitu czy termin zapadalności poszczególnych transz (w danym miesiącu, roku). To wszystko usprawnia pracę działu księgowości i ułatwia kontroling wewnętrzny. Faktoring obejmuje wyłącznie wierzytelności nieprzeterminowane, dlatego oferujemy ten produkt sieciom dealerskim, w których występujemy jako instytucja captive. Dla innych dealerów mamy natomiast pożyczkę stokową, czyli produkt o zbliżonym charakterze (tu również spłata może mieć miejsce po roku), ale obejmujący również refinansowanie. I co ciekawe, przedmiotem
takiej pożyczki – inaczej niż przy faktoringu odwrotnym – mogą być także auta używane.

Jak rozliczamy się z dealerem? Koszt faktoringu odwróconego (podobnie jak pożyczki stokowej) zależy od poziomu współpracy danej firmy z naszą instytucją, a konkretnie – od poziomu sprzedaży naszych finansowań
w kanale detalicznym. Im skuteczniej dealer sprzedaje nasze produkty, tym mniej kosztuje go faktoring. Podobnie działa zresztą mechanizm kompleksowego finansowania stoku dla dealerstw, z którymi współpracujemy.

Uważam, że faktoring – zarówno klasyczny, jak i odwrócony – będzie zdobywał w Polsce coraz większą popularność. Dziś polscy przedsiębiorcy wciąż ten produkt poznają, ale ci, którzy już z niego skorzystali, szybko się do niego przekonują. Bo to po prostu skuteczne narzędzie, które, z jednej strony, zabezpiecza należności „sprzedawcy”, a z drugiej – zwiększa płynność finansową oraz poprawia najważniejsze wskaźniki biznesowe „dłużnika”.

Skontaktuj się z autorem
Jarosław Stadler
REKLAMA
Zobacz również
Komentarz
Kto zapłaci za deprecjację aut na prąd?
Redakcja
28/3/2024
Komentarz
Sprzedaż idzie w górę
Redakcja
27/3/2024
Komentarz
Trudny żywot używanych „elektryków”
Redakcja
4/3/2024
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.