W ciągu kilku ostatnich tygodni sektor automotive z niepokojem przysłuchiwał się wypowiedziom nowego prezydenta USA. Ten bowiem nie ukrywał swoich zamiarów wobec największych sąsiadów. Uzasadniając swoją decyzję chęcią ukrócenia nielegalnej imigracji oraz przemytu narkotyków, Donald Trump zapowiadał nałożenie na Meksyk i Kanadę 25-proc. cła i swoją obietnicę zrealizował. 1 lutego republikanin podpisał rozporządzenie wykonawcze, zaś nowe regulacje wejdą w życie trzy dni później.
Jednym z głównych poszkodowanych dodatkowych barier będzie branża motoryzacyjna, bo wielu producentów obecnych na rynku amerykańskim sprowadza pojazdy z krajów ościennych, przede wszystkim Meksyku, gdzie koszty produkcji są odpowiednio niższe. Według agencji ratingowej Moody’s oraz serwisu Automotive News nowe cła mogą istotnie obniżyć zyski europejskich gigantów takich, jak grupa Volkswagen czy Stellantis – mowa tu nawet o 15-proc. spadkach. Bank inwestycyjny Stifel ocenił, że nawet 65 proc. aut sprzedawanych przez VW w USA przestanie być konkurencyjna.
Bariery handlowe uderzą również w bardzo silnych na tamtym rynku producentów azjatyckich – Hondę, Toyotę, Mazdę i Nissana. Część z nich przyznała, że w tej sytuacji przeniesienie produkcji do Stanów pozostaje dla nich jedyną szansą na utrzymanie rentowności.
Kto zatem skorzysta na całym zamieszaniu? Wbrew oczekiwaniom – nie będą to wcale firmy amerykańskie, a to dlatego, że z części wytwarzanych w Meksyku i Kanadzie korzysta w zasadzie cała lokalna branża motoryzacyjna. Południowy sąsiad Stanów Zjednoczonych jest czwartym co do wielkości globalnym producentem części, a gros z nich (88 proc. w okresie styczeń-październik) trafia właśnie do USA.
Dziś ocenia się, że w wyniku nowych taryf celnych, średnia cena samochodów w Stanach zwiększy się nawet o 3 tys. dol., zaś wolumen nowych pojazdów może skurczyć się o milion szt. Tylko w USA zagrożonych jest ponadto milion miejsc pracy w sektorze. Co ważne, obecne szacunki nie uwzględniają retorsji ze strony Meksyku, Kanady i Chin (które zostały objęte mniejszym, 10-proc. “malusem”), a te już zapowiedziały odwet.
Nie można wreszcie nie wspomnieć o analogicznych planach Donalda Trumpa względem Unii Europejskiej. Przedstawiciele branży, przede wszystkim producenci z Niemiec, apelują do Brukseli o wypracowanie rozwiązania, które pomogłoby uniknąć wojny handlowej, ale wiele będzie zależało tu od postawy Białego Domu – jeśli nowy prezydent postawi na swoim, i tak już skomplikowana na rynku automotive, skomplikuje się jeszcze bardziej.
Fot. Gage Skidmore from Surprise, AZ, United States of America, CC BY-SA 2.0 https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0, via Wikimedia Commons