Zmiany dotyczące homologacji samochodów były planowane w Unii już od dłuższego czasu. Głosy co do konieczności wprowadzenia surowych sankcji nasiliły się po dieslowej aferze Volkswagena w 2015 r. Obowiązujące od wtorku przepisy są efektem rozporządzenia wydanego przez Komisję Europejską dwa lata temu. Poszerzają one zakres kompetencji organów unijnych względem producentów samochodów. Do tej pory za kontrolę nad przestrzeganiem przepisów w sprawie homologacji odpowiadała krajowa jurysdykcja, teraz niezbędne prerogatywy otrzymają również organy unijne. „Od tej chwili Komisja będzie w stanie przeprowadzać kontrole samochodów, wycofywać samochody na terenie całej UE oraz nakładać grzywny w wysokości do 30 tys. euro za samochód w przypadku złamania prawa” – zapowiedział Thierry Breton, komisarz ds. rynku wewnętrznego.
Nowe przepisy mają zwiększyć niezależność i jakość badań przed wprowadzeniem samochodu na rynek. Zgodnie z nimi służby przeprowadzające badania i inspekcje nowych modeli samochodów będą poddawane niezależnemu audytowi na podstawie rygorystycznych kryteriów. Krajowe organy udzielające homologacji będą również podlegać wzajemnej weryfikacji, aby zapewnić kompleksowe wdrażanie odpowiednich przepisów w całej UE.
Istotną kwestią są również zmiany prawne w przypadku konfliktu między producentem a Unią. Dotychczas każdy kraj członkowski posiadał pewną autonomię przy rozwiązywaniu problemów z koncernami motoryzacyjnymi. Obecnie UE może nałożyć sankcje na producenta, które będą obowiązywały na terenie wszystkich państw członkowskich, jeśli taka decyzja uzyska większość w głosowaniu.
Kolejnym elementem rozporządzenia jest wprowadzenie dodatkowego nadzoru nad autami już wprowadzonymi do ruchu. Na chwilę obecną trudno jednak wyobrazić sobie, jak taka kontrola ze strony państwa mogłaby wyglądać – zwłaszcza w kontekście odszkodowania na linii klient-producent w razie ewentualnych problemów z dopuszczeniem auta do ruchu.
Zdjęcie: Wikimedia, Sébastien Bertrand