Wiosną mówiliśmy o trwającej 5 miesięcy serii wzrostów. Teraz możemy już mówić o odwrotnym trendzie, bo we wrześniu liczba rejestracji nowych aut spadła po raz trzeci z rzędu. Nic nie zwiastuje również szybkiego odbicia, szacuje się bowiem, że kryzys podażowy potrwa przynajmniej do połowy następnego roku, a produkcja niektórych modeli została znacznie ograniczona (a nawet wstrzymana). Mimo to polscy dealerzy mają jednak powody do zadowolenia, bo wyniki z września ponownie udowadniają, że branża motoryzacyjna nad Wisłą lepiej znosi problemy związane z brakiem półprzewodników od największych rynków zachodnich. Dane skumulowane za trzy kwartały 2021 r. wskazują na wzrost wolumenu o 20 proc. względem 2020 r., co przełożyło się na 402,5 tys. nowych aut – podaje Samar.
Spadki to efekt przede wszystkim gorszej sprzedaży samochodów osobowych – 33,1 tys. szt. to o 13,3 proc. mniej niż w ubiegłym roku. Wynik nad kreską zanotowały natomiast pojazdy dostawcze, które zwiększyły wolumen o 8,2 proc., osiągając przyzwoity rezultat 5,5 tys. zarejestrowanych szt.
We wrześniu byliśmy świadkami ciekawych roszad w rankingu najpopularniejszych marek, które chyba najdobitniej obrazują, jak z ograniczoną dostępnością aut radzą sobie poszczególni producenci. Imponuje zwłaszcza wynik Toyoty, która we wrześniu sprzedała 5,4 tys. „osobówek” – ponad dwa razy więcej niż Skoda (2,3 tys.) i trzy razy więcej niż Volkswagen (1,8 tys.), jej główni rywale na przestrzeni ostatnich lat, choć na pewno nie ostatniego miesiąca – wrześniowe podium zajęły bowiem siostrzane marki z Korei, czyli Kia (3,4 tys. aut) oraz Hyundai (2,4 tys.). Za sprawą słabego wyniku Volkswagen stracił pozycję lidera wśród marek niemieckich na rzecz BMW, a w perspektywie całorocznej grozi mu utrata miejsca na podium – po trzech kwartałach roku różnica między VW a Kią wynosi już tylko 1,8 tys. aut, a to wynik, który koreański producent jest w stanie nadrobić w ciągu 1-2 miesięcy.
Autem, które w 2021 r. najczęściej wybierają klienci, jest Toyota Corolla (16,4 tys., +29,8 proc.), zaś na kolejnych miejscach uplasowały się Toyota Yaris (12,4 tys., +17,8 proc.), Skoda Octavia (11 tys., -15,8 proc.), Dacia Duster (9,9 tys., +20,4 proc.) oraz Toyota RAV4 (9,3 tys., +53 proc.). W samym wrześniu oprócz pojazdów ze stajni Toyoty miejsce w top 5 uzyskały Kia Sportage, Kia Ceed oraz Hyundai Tucson (kolejno miejsca 3,4 i 5).
Jeśli kryzys podażowy potrwa dłużej, a koncerny, które mają obecnie największe problemy z dostępnością, nie znajdą sposobu na obejście problemu, to niewykluczone, że pod koniec roku na tablicach wyników dojdzie do kilku nieoczekiwanych zmian. Powstaje pytanie, czy kiedy sytuacja się unormuje, klienci wrócą do dawnych marek, czy też pandemia trwale zmieni w tym zakresie ich przyzwyczajenia.