Jeszcze parę lat temu zapowiedź prezesa Volvo można by traktować w kategoriach science fiction. A teraz? Teraz to po prostu matematyka, bo jak podaje Automotive News, od początku bieżącego roku aż 71 proc. globalnej sprzedaży koncernu stanowiły właśnie SUV-y (rok temu wartość ta wynosiła 63 proc.). W nadrobieniu brakujących procentów firmie pomogą kolejne modele – najbliższy, elektryczny SUV o nieco mniejszych gabarytach, został zapowiedziany w październiku. Kiedy trafi do sprzedaży, tego na razie nie wiemy. „Widać wyraźny wzrostowy trend w kategorii niewielkich SUV-ów premium. Ten segment odnosi coraz większy sukces” – powiedział w rozmowie z Automotive News Samuelsson. Prezes Volvo dodał, że aby utrzymać rentowność, przedsiębiorstwo będzie musiało skupiać się na najdroższych segmentach, a tańszą alternatywę będzie z kolei oferowało Lynk&CO, również należące do koncernu Zheijang Geely. Na stronie producenta widnieje informacja, że pierwsze samochody Lynk&CO – oczywiście SUV-y – będą dostępne w Europie wiosną 2021 r.
Nowy elektryczny SUV ma odegrać kluczową rolę w nowej strategii Volvo, która zakłada, że do 2025 r. za połowę światowej sprzedaży firmy będą odpowiadały auta niskoemisyjne, a w ciągu kolejnych 5 lat firma całkowicie zrezygnuje z produkcji samochodowych z napędem spalinowym. – „Byłbym zdziwiony, gdyby nie udało nam się przejść na model całkowicie elektryczny do 2030 r. (…) Volvo będzie dostarczało jednostki wyłącznie z napędem elektrycznym, jeszcze zanim ktokolwiek wprowadzi wymagania prawne w tym zakresie” – zapowiedział Samuelsson.