Firma ogłosiła już przesunięcie terminu wprowadzenia umów agencyjnych w państwach pilotażowych, takich jak Belgia, Holandia oraz Austria. Przyczyna może tkwić w problemie z oprogramowaniem – informuje Auto Infos. Stellantis tłumaczy, że nadal będzie wspierał kraje obięte programem pilotażowym podczas tzw. okresu przejściowego.
Jak pisze Automotive News, Carlos Tavares powraca już do charakterystycznego dla siebie sposobu działania, polegającego na nieustannym cięciu kosztów. Dyrektor generalny Stellantisa, w związku z silną chińską konkurencją, rozważa produkcję bardziej przystępnych cenowo „elektryków” w Indiach. Tymczasem związki zawodowe we Francji i Włoszech stwierdziły, że Stellantis nie inwestuje wystarczająco dużo w utrzymanie lokalnych fabryk. Koncern, choć zaprzeczył oskarżeniom, planuje redukcję aż 2 tys. stanowisk w Italii.
Stellantis zrezygnował ponadto z produkcji Jeepa w Chinach, uzasadniając to niezadowalającymi wynikami, co spowodowało wyraźny sprzeciw tamtejszych dealerów, którzy twierdzą, że wskutek tej decyzji ponieśli straty finansowe. Tavares nie wyklucza nawet całkowitego zamknięcia wszystkich linii produkcyjnych w Państwie Środka.
Automotive News zauważa, że to, co robi dziś Stellantis pod skrzydłami Carlosa Tavaresa, przypomina działania Carlosa Ghosna (nazywanego „Le Cost Killer”), który w latach 1999-2019 był prezesem aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi. Nie jest przypadkiem, że 10 lat temu jego prawą ręką był właśnie Carlos Tavares.