Słabe prognozy to efekt ograniczeń, które państwa Unii wdrożyły w walce z drugą falą koronawirusa. Eksperci zwracają szczególną uwagę na rynek francuski i brytyjski, gdzie w ramach lockdownu pozamykano stacjonarne salony samochodowe. Nowe obostrzenia skłoniły analityków do zrewidowania wyników na zakończenie roku – obecnie LMC Automotive szacuje, że liczba rejestracji aut osobowych zmniejszy się w Europie o 22 proc., co przełoży się na 16,2 mln nowych pojazdów. Do końca roku sprzedaż może spaść jeszcze nawet o 300 tys. aut, głównie w państwach Europy Zachodniej.
Niepokój wśród konsumentów wpłynie również na popyt w pierwszej połowie 2021 r., ale eksperci uspokajają – następny rok zakończymy 15-proc. zwyżką. Dość podobnie przedstawia się sytuacja na rynku amerykańskim. W USA, w odpowiedzi na 16-proc. spadek w 2020 r., branża ma wzrosnąć o około 9 proc. w roku następnym. Wśród wiodących regionów motoryzacyjnych najlepiej poradzą sobie Chiny. ChRL niewielki spadek w bieżącym roku (o około 6 proc.) zrekompensuje łagodnym odbiciem w 2021 r. (wzrost o 7 proc.).
Zróżnicowany zakres obostrzeń na europejskich rynkach może wydatnie wpłynąć na sytuację w poszczególnych krajach Unii. O konsekwencjach lockdownu wspominała m.in. Lorraine Morard z firmy analitycznej IHS Markit – jej zdaniem rynek francuski może spaść w listopadzie nawet o 67 proc. W grudniu, po zakończeniu lockdownu, będzie już sporo lepiej, a sprzedaż spadnie we Francji „tylko” o 25 proc.
Przytaczając dane na koniec roku, warto wskazać na pozytywny trend – tendencję do zmniejszania stoku pojazdów przez europejskich dealerów. Po pierwszym kwartale 2020 r. średni czas rotacji stoku wzrósł na terenie Starego Kontynentu do 110 dni, ale kolejne miesiące pozwoliły znacząco zredukować ten okres: do poziomu 64 dni. To może się okazać kluczowe w kontekście tzw. końcowej partii produkcji w związku z wchodzącą od 2021 r. normą Euro 6d.
Zdjęcie: Pxfuel