Przed rokiem puste salony były wynikiem lockdownu i ograniczonej mobilności społecznej – dealerzy mieli auta, których nie mogli sprzedać. Tymczasem sytuacja odwróciła się, przynajmniej na amerykańskim rynku, gdzie ograniczone dostawy półprzewodników sprawiają, że salony nie są w stanie sprostać rozbudzonemu popytowi. W efekcie na dealerskich stokach zalegają pustki, a nowe auta szybko znikają.
Część dealerów przyznaje, że pojazdy z niektórych segmentów są kupowane tak szybko, że samochody w zasadzie nie pojawiają się na stoku. „Sprzedajemy je już w momencie, kiedy do nas dotrą, a wielu przypadkach jeszcze wcześniej” – powiedział w rozmowie z portalem Automotive News Alan Spitzer, dyrektor generalny w Spitzer Management.
Według niektórych prognoz sprzedaż samochodów w najbliższych miesiącach ma szansę osiągnąć najwyższe wskaźniki od kilku lat, co miałoby być efektem ożywienia amerykańskiej gospodarki i postępującego programu szczepień. Powyższe szacunki mogą się jednak nie sprawdzić, ponieważ ograniczona oferta może zniechęcić potencjalnych nabywców. „Z początku klienci nie mogli uwierzyć, że nie dysponujemy konkretnymi modelami, ale kiedy sprawdzili, że także w internecie nie ma wybranych aut, zrozumieli, że taka jest rzeczywistość” – stwierdził jeden z dealerów zmagających się z problemami.
Organizacja LMC Automotive ocenia, że w wyniku przestojów w produkcji w pierwszej połowie 2021 r. fabryki opuści o ponad pół miliona samochodów mniej, niż pierwotnie planowano. Problemy z podażą aut pojawiają się na całym świecie, a wielu producentów zdecydowało się tymczasowo ograniczyć działalność fabryk.
Źródło: Automotive News