Aktualności

Producenci podwyższają ceny „spalinówek”. Tak chcą zwiększyć popyt na BEV-y

Europejscy producenci podnoszą ceny aut benzynowych, a przy tym przygotowują rabaty na „elektryki”. Tak zbroją się przed bardziej rygorystycznymi przepisami dotyczącymi emisji spalin – podaje Agencja Reutera w analizie Gillesa Guillauma oraz Alessandra Parodiego, włoskiego dziennikarza mieszkającego w Gdańsku.

Reuters informuje, że koncerny VW, Stellantis i Renault podwyższyły ceny swoich modeli z silnikami benzynowymi o kilkaset euro w ciągu ostatnich 2 miesięcy | Fot. Needpix.com

Autorzy analizy przypominają, że wraz z 1 stycznia 2025 r. dojdzie w UE do drastycznego obniżenia progu emisji dwutlenku węgla w sektorze motoryzacyjnym (karą za każdy dodatkowy gram CO2 będzie 95 euro netto). Jak dodają, większość producentów, chcąc uniknąć wysokich kar, zostanie więc zmuszona, by co najmniej 1/5 ich sprzedaży obejmowała „elektryki”. Działania zmierzające w tym kierunku widoczne są już obecnie na przykładzie koncernów VW, Stellantis i Renault, które podwyższyły ceny swoich modeli z silnikami benzynowymi o kilkaset euro w ciągu ostatnich 2 miesięcy.

To zabieg, który zdaniem analityków ma na celu ograniczenie popytu na tradycyjne samochody, z którymi wiąże się większa emisja spalin, i sprawienie, by droższe auta elektryczne były atrakcyjniejsze (przypomina to nieco sytuację w Norwegii, gdzie kupno pojazdu spalinowego jest znacznie mniej opłacalne niż wybór „elektryka” – i m.in. stąd w tym kraju tak duży popyt na BEV-y). W Peugeocie, marce Stellantisa, ceny wszystkich aut, z wyjątkiem „elektryków”, wzrosły w listopadzie we Francji o 500 euro (tego rodzaju strategia ułatwia zapewnienie rabatu przy zakupie „elektryka”, bo taki rabat „finansują” w pewnym stopniu konwencjonalne pojazdy – pytanie tylko, jak to wszystko wpłynie na marżę).

Agencja Reutera wskazuje jednak, że działanie polegające na podwyższaniu cen niekoniecznie będzie skuteczne. Powołując się na źródło bliskie dużemu europejskiemu producentowi, informuje, że choć rosnące ceny aut benzynowych powinny pomóc zniwelować różnicę cenową występującą w zestawieniu z droższymi BEV-ami, to mogą one nie zapewnić sprzedaży „elektryków” na wystarczająco wysokim poziomie. Powodem byłby tu słaby wzrost rynku.

Trudną sytuację w segmencie aut elektrycznych widzimy choćby w Polsce, gdzie najnowszy program dopłat do modeli bateryjnych – „Mój elektryk 2.0”, nie zapewnia wsparcia firmom, głównemu nabywcy nowych „elektryków”. Szerzej o problemie piszemy w grudniowym wydaniu „Dealera”.

Pełna analiza Agencji Reutera dostępna jest zaś pod tym adresem.

Skontaktuj się z autorem
Redakcja
Linkedin
REKLAMA
Zobacz również
Aktualności
Wszystko jasne. Grupa Cichy-Zasada na czele Listy TOP50 2024!
Redakcja
18/3/2025
Aktualności
Używane bez przełomu. Liderem Grupa Plichta!
Redakcja
18/3/2025
Aktualności
Amerykańskie cła groźniejsze, niż przypuszczano?
Redakcja
17/3/2025
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.