Trudna sytuacja na rynku motoryzacyjnym, wywołana m.in. rosnącym w Europie wpływem chińskich graczy, zmusza wywodzące się ze Starego Kontynentu koncerny do podjęcia zdecydowanego działania. Firmy z Europy przygotowują się już do wprowadzenia na rynek stosunkowo niedrogich i małych „elektryków”, czego przykładami są choćby Volkswagen (ID2) oraz Renault (Renault 5).
Do tej stawki dołącza właśnie Opel, który planuje, że do 2028 r. będzie sprzedawał tylko samochody elektryczne. Producent zapowiedział już małego „elektryka” za około 25 tys. euro. „Stellantis, dzięki całkowicie elektrycznym platformom, zaoferuje ceny, które pozwolą dotrzeć do znacznie szerszego grona odbiorców” – przekonywał podczas salonu samochodowego IAA Mobility w Monachium Florian Huettl, dyrektor generalny firmy Opel/Vauxhall.
Automotive News wraz z Agencją Reutera informują, że „elektryk” od Opla pojawi się około 2026 r. Będzie to prawdopodobnie siostrzany model Citroëna ë-C3, małego elektrycznego hatchbacka, którego premiera została zapowiedziana na kolejny rok (cena za ë-C3 miałaby zaś wynieść poniżej 25 tys. euro). Na razie jednak Opel zaprezentował na wystawie w Monachium dwa nowe w pełni elektryczne samochody: kombi Astra Sports Tourer Electric i niewielką Corsę Electric po liftingu. Pojawił się też eksperymentalny „elektryk” koncepcyjny, wyznaczający przyszły kierunek projektowania i technologii marki.
Na ile działania Opla okażą się skuteczne, czas pokaże, ale już teraz analitycy z UBS Group prognozują, że zachodni producenci – wskutek niepohamowanego wzrostu liczby tańszych w produkcji chińskich aut – stracą do 2030 r. jedną piątą swojego udziału w światowym rynku. Dla przykładu, BYD, najlepiej sprzedająca się marka samochodów w Chinach, ma 25-proc. przewagę kosztową nad markami północnoamerykańskimi i europejskimi.