Od niedzieli tylko obywatele i mieszkańcy Niemiec mogą wjeżdżać do kraju po przekroczeniu granicy z Czechami i austriackim Tyrolem, co wynika z obecności nowych mutacji koronawirusa w tych regionach. Wprowadzone ograniczenia mogą na wiele godzin opóźnić linie dostaw. Kto najbardziej może odczuć nowe restrykcje?
BMW oraz Grupa Volkswagen prowadzą zakłady produkcyjne w Bawarii i Saksonii, a ich praca jest poniekąd uzależniona od dostaw części samochodowych, zwłaszcza z Czech. Na razie przedstawiciele VW poinformowali jednak, że zakład produkcyjny w Zwickau w Saksonii oraz fabryka Porsche w Lipsku nie odczuły jak dotąd niedoboru części oraz nie przewidują żadnych problemów. Niektóre fabryki mogą jednak napotkać problemy innego rodzaju, tak jak zakład produkcyjny BMW w Dingolfing, gdzie są zatrudniani pracownicy mieszkający na co dzień na terenie Czech. Ograniczenie mobilności na terenach przygranicznych może wydatnie odbić się na wydajności lokalnego przemysłu.
Dodatkowa pomoc
O ile jednak teoretyczny brak dostaw stanowi kłopot przede wszystkim dla producentów, to dla tamtejszych dealerów bardziej istotnym problemem jest przedłużenie lockdownu – na razie do 7 marca. Przedsiębiorcy z Frankfurtu domagają się przedłużenia pomocy finansowej po tym, jak decydenci w Berlinie podtrzymali decyzję o ograniczeniu sprzedaży w segmentach, które „nie są kluczowe”, do których zaliczono także salony samochodowe. – Liczyliśmy na ponowne otwarcie naszych biznesów przed ważnym wiosennym sezonem, zwłaszcza w obliczu znikomej szansy na zarażenie się w salonie – powiedział Jürgen Karpinski, prezes niemieckiego lobby dealerskiego ZDK. Jednocześnie związek ostrzegł rząd, że jego członkom grozi bankructwo, jeżeli stracą wiosenny sezon.
Warto wspomnieć, że w czerwcu bieżącego roku wygaśnie program pomocy państwowej, z którego mogli skorzystać niemieccy dealerzy. W związku z przedłużeniem obowiązujących obostrzeń, ZDK apeluje o rozszerzenie tego wsparcia na drugą połowę roku.