Zakończył się rok 2020 – jeden z najtrudniejszych w historii motoryzacji. Trudniejszy tym bardziej dla podmiotów działających na terenie Unii, gdzie do przestojów związanych z obostrzeniami sanitarnymi doszły rygorystyczne wymagania antyemisyjne w ramach europejskiego „Zielonego Ładu”. Dlatego sprawdzamy, kto ubiegły rok może, pod względem sprzedażowym, zaliczyć do udanych, a kto – niekoniecznie.
Grudzień okazał się dla branży motoryzacyjnej dobrym miesiącem, a część koncernów wykorzystała okres świąteczny do poprawienia swoich wyników. Jednym z nich była Toyota, która na koniec roku zanotowała 21,9-proc. wzrost, dzięki czemu cały 2020 r. zakończyła ze spadkiem sprzedaży „osobówek” na poziomie 12,8 proc. Niezły wynik na ostatniej prostej osiągnęły również Grupy Volkswagen oraz FCA, które zwiększyły liczbę rejestracji o niecałe 10 proc. Całoroczne rezultaty obu producentów są jednak dużo gorsze – wolumen lidera unijnego rynku zmniejszył się o 21,6 proc., do 2,5 mln pojazdów, a Grupy FCA – o 25,5 proc. do niecałych 700 tys. aut. Nieco gorzej poradziły sobie koncerny francuskie, liczba całorocznych rejestracji w Grupie Renault skurczyła się o 25,6 proc., a w PSA – nawet o 29,3 proc. Największe załamanie sprzedaży dotknęło jednak Mazdę. W 2020 r. na unijne drogi wyjechało tylko 119 tys. aut osobowych japońskiego producenta, aż o 42,5 proc. mniej niż przed rokiem.
W segmencie premium sytuacja prezentuje się nieco lepiej, a najważniejsze marki z wyższej półki zgodnie odnotowały spadki nieprzekraczające 20 proc. W tym wyścigu najlepiej poradził sobie Mercedes (-14,2 proc.). Tylko odrobinę gorszy wynik uzyskały BMW (-15,6 proc.) oraz Volvo (-15,9 proc.), a największe straty wśród przedstawicieli „wielkiej czwórki” poniosło Audi (-19,1 proc.).
Zachęcamy również do przeczytania informacji na temat całorocznych rejestracji z perspektywy europejskich rynków.