W wyniku epidemii koncern stracił w drugim kwartale 2020 r. prawie 2 mld dolarów. Przedstawiciele Daimlera przekonują, że straty były mniejsze, niż przewidywano, ale mimo to firma tnie koszty, a wśród „ofiar” znalazły się dwie amerykańskie fabryki – w Tuscaloosa (USA) i Aguascalientes (Meksyk). Oba zakłady zawieszą produkcję Mercedesów klasy A i C, stawiając na auta z kategorii SUV.
Niepewny los czeka także zakłady produkcyjne w Hambach (Francja) – w związku z planowanym przeniesieniem produkcji modeli z kategorii Smart EQ do Chin, oraz Iracemapolis – placówka w Brazylii została otwarta zaledwie cztery lata temu, więc jej ewentualna sprzedaż świadczyłaby o poważnych zmianach w firmowej strategii koncernu.
Warto dodać, że ledwie kilka dni temu związki pracownicze ogłosiły, że rozmowy z władzami koncernu stanęły w martwym punkcie, a to ze względu na planowane redukcje etatów. Oszacowano, że firma może zwolnić nawet 15 tys. osób. Reprezentanci Daimlera zadeklarowali, że chcieliby uniknąć takiego scenariusza, ale w tym celu muszą znaleźć inny sposób na ograniczenie kosztów. Być może właśnie widzimy rezultaty tej decyzji.
Zdjęcie: Media-Daimler