Przemysł samochodowy nadal nie jest w stanie wyjść z głębokiego kryzysu. Problemy związane z pandemią zastąpiły inne bolączki: globalny niedobór półprzewodników i przestoje w produkcji. Skala spadków jest oczywiście nieporównywalnie mniejsza niż przed rokiem, kiedy Europa odczuła skutki pierwszej fali koronawirusa, ale do poziomu sprzedaży sprzed pandemii producenci jak na razie nie potrafią się zbliżyć.
Liderem branży w segmencie samochodów osobowych na terenie Unii niezmiennie pozostaje Volkswagen, który w kwietniu 2021 r. sprzedał 232,2 tys. nowych aut – o 18,5 proc. mniej niż przed dwoma laty. W trakcie pierwszych czterech miesięcy roku niemiecki koncern uzyskał wynik na poziomie 883,2 tys. szt., co z kolei przekłada się na spadek o 19,7 proc. Co ciekawe, jedna z marek Volkswagena zanotowała w 2021 r. wynik wyższy niż przed rozpoczęciem pandemii. To Porsche, które przez ubiegłoroczny kryzys przeszło niemal suchą stopą. W rezultacie marka jest na plusie względem 2019 r., i to aż o 16,5 proc.
Obecne problemy branży z dużą siłą uderzyły w koncerny francuskie i włoskie. Sprzedaż Stellantis skurczyła się w kwietniu o 27,8 proc. względem danych z 2019 r., obejmujących PSA i FCA. Kryzys szczególnie mocno dotknął Opla. Z salonów tej marki wyjechało niemal o 40 proc. nowych aut mniej niż w kwietniu 2019 r. Udział marki na unijnym rynku zmniejszył się o 1 pkt proc. do 4,1 proc. Z problemami zmaga się również Renault, które przed miesiącem sprzedało niecałe 80 tys. aut wobec 132,3 tys. szt. dwa lata temu (-40 proc.). Do pewnego stopnia słabe wyniki wolumenowe Renault oraz Stellantis można tłumaczyć firmową strategią. Oba koncerny realizują politykę opartą na zwiększaniu rentowności, nawet kosztem liczby sprzedanych aut.
Spośród największych graczy europejskiego rynku najlepiej radzi sobie Toyota, która w okresie styczeń-kwiecień 2021 r. uzyskała niemal identyczny rezultat jak przed dwoma laty (spadek o niecały procent). Dobrych słów nie można natomiast powiedzieć o sytuacji pozostałych japońskich producentów, zwłaszcza Hondy i Mitsubishi, które jako jedyne w stawce uzyskały dotychczas w 2021 r. wynik gorszy niż rok temu. Systematycznie kurczy się sprzedaż marki Mitsubishi – w 2019 r. w tym okresie było to 44,6 tys. aut, w 2020 r. – 30,1 tys. szt., a w 2021 r. – już tylko 18,5 tys. pojazdów.
Według prognoz ekspertów kryzys związany z niedoborem części zakończy się najwcześniej w III-IV kwartale roku. I do tego czasu na bardziej dynamiczne odbicie na europejskim rynku chyba nie ma za bardzo co liczyć.
Dane: ACEA
Fot. Pixabay